Wystarczą rolety w oknie, słoneczny poranek, kawałek materiału z którego muszę wykombinować dekolt w mojej dresowej sukience i może coś jeszcze (tym razem dla lal), no oczywiście Daria i skromna, aczkolwiek moim nieskromnym zdaniem udana, sukieneczka.
No i naturalnie aparat, oczywiście fotograf i głowa na karku dla której kropki na ścianie mogą wydać się świetnym tłem do sesji :)
Ale nie myślcie że jestem taka znów genialna, co to, to nie. Jakieś 10 lat temu w zagranicznej wersji Top Model udało mi się kiedyś przypadkiem podejrzeć zdjęcie modelki na tle odbijających się na ścianie żaluzji. Zdjęcie utrzymane było w tropikalnych klimatach, mokre włosy, mocno zmalowana modelka i fotka oczywiście czarno biała. Miałam wtedy wielkie ambicje żeby powtórzyć to z siostrzyczką w roli głównej, szczególnie że żaluzje posiadałyśmy, ale:
a) sama nie miałabym śmiałości wrzucić siostrzaną głowę pod prysznic, o zmalowaniu twarzy nawet nie wspomnę,
b) cały klimat zdjęcia był nieco erotyczny, jak to w tropikach, takiego efektu i tak nie udałoby się osiągnąć dwóm siostrom amatorkom (skromnym dodam),
c) domowe żaluzje były standardowej szerokości, jak na tą strefę ekonomiczną (i klimatyczną) przystało, dodatkowo słońce padało na nie robiąc cień na najdalszej ścianie pokoju. To wszystko razem powodowało że mój cień był słaby, blady i wąski jak makrelki w puszce, a nie o taki efekt mi chodziło.
No to pomysł czekał, i czekał, i czekał, i czekał, aż się doczekał dzisiejszej wariacji :) Z dużo mniejszą modelką, zupełnie nie zmalowaną, roletami zamiast żaluzji, a klimatu tropikalnego to chyba tylko na sukieneczce można się doszukiwać i to jeszcze umownie.
Choć nie wykluczone że żaluzje jeszcze na zdjęciach się pojawia, ale jako podróbki poklejonego czarną taśmą okna. A co, tak też można widza oszukać :P
Sama sukienka, to dzieło wykopane prawie z dna pudełka, kolejny vintage odkrywany w ostatnim czasie :)
Sama jestem trochę zaskoczona jej prostym krojem, bo to taki wyjątek w mojej kolekcji kiedy plecy są rozcięte, ale ja nie zamontowałam tam nawet zapięcia. Ale wiecie co? efekt i tak jest świetny. Myślę że to zasługa sztywnego, twardego materiału, który trzyma się na baczność, bez żadnej podpory w formie zapięcia.
Ale czy to ważne dlaczego?
Ważne ze stoi :)
Oczywiście dłużej niż szycie całej sukienki zajęła mi aplikacja zdobionego przodu, myślę jednak że było warto.
Ogólnie wydaje mi się że sesja jest udana. Udana i zgrana.
Kolekcja: no name
Modelki: Daria
Nie wiem jak Wy, ale ja patrząc na te zdjęcia od razu myślę o późnej wiośnie lub nawet wczesnym lecie. Tak mnie ta sesja ciepło nastraja.
Jest taka lekka i pozytywna.
Darii to już chyba komplementować nie trzeba. Fotogeniczna jest jak cholera. Wystarczy tylko nie ubrać jej w coś beznadziejnego i już jest pięknie. Tylko tyle jej potrzeba. A jak jeszcze buty wgrywają się w całą stylizację... nie można chcieć więcej.
I niczego więcej od tej sesji nie chcę. Wyszło tak jak miało wyjść, a nawet lepiej.
Przy okazji - sama chętnie posiadłabym egzemplarz takiej sukienki w swojej szafie. Prosto, klasycznie a mimo to niepowtarzalnie.
Tak sobie myślę, że krew by nie zalała gdybym miała to wyszywać. Ale Tobie ta cerpliwość popłaca bo wyszła super letnia kiecka:)GG
OdpowiedzUsuńMnie też zalewała, szczególnie przy zielonej łodydze :) Ale zupełnie się z Tobą zgadzam że efekt wyszywania całkiem przyzwoity
UsuńWłaśnie miałam pytać czy Ty sama to wyszywałaś, bo aplikacja śliczna po prostu i piękna klasyczna sukienka jaką chciałoby się nie jeden raz ubrać i pokrólować... gdziekolwiek tak naprawdę, bo cudna jest w tej swojej prostocie. Sama sesja zgadzam się w zupełności taka pozytywna i wczesno letnia, z przyjemnością obejrzałam mając tą szarugę za oknem :) ag
OdpowiedzUsuń:) pomysł, projekt wzoru, kolory, materiały szycie - wszystko ja, oczywiście nie chwaląc się.
Usuń