piątek, 30 maja 2014

Urban Africa czyli Miejska Afryka

Dziś niewiele pisania - w końcu coś do czego ten blog został tworzony ;)

Zapraszam na mini kolekcje, która powstała z myślą o młodej, aktywnej Barbie, nieugiętej, nieco szalonej i dzikiej miejskiej wojowniczki żyjącej na codzień w otoczeniu szklanych drapaczy chmur, wiecznych korków na miejskich ulicach i facetów, którym wydaje się, że należy im się wiecej tylko i wyłącznie z racji budowy anatomicznej w rejonie lędzwi. Barbie, która pomimo tego całego industrializmu wokół niej, pamięta o korzeniach i matce naturze.
Enjoy :)

Wersja cold africa





















 
Wersja hot africa 














 

środa, 7 maja 2014

Sezon można uznać za otwarty

Jeszcze dzisiaj nie lalkowo.
Niestety nie miałam ani godzinki na to od przedświąt.


Rozpoczął się maj czyli czeka nas inauguracja kolejnego sezonu White mafia. Ulice wszystkich miast zaroją się od podejrzanych małych wyznawców odzianych w oficjalny dress code na tą okazję czyli  biel od stóp do głów, pędzących ze wszystkich stron miast, miasteczek i wsi w konkretnych kierunkach na wyznaczane potajemne spotkania.
I tak naprawdę jest to tradycja niezbyt groźna dla społeczeństwa i z zasady można się tym w ogóle nie przejmować czy nawet zauważać, ale ......
W życiu większości z nas nadchodzi taki dzień kiedy zaczyna nas to dotyczyć nawet dość osobiście bez względu na to po której jesteśmy stronie.


Kiedy mamy doczynienia z połączeniem białej odzieży wierzchniej, oficjalnym zaproszeniem na uroczystą mszę a potem zagwaratnowany wstęp (w pojedynkę lub osobą towarzyszącą) do miejsca wyspecjalizowanego w poczęstunku zbiorowym w temacie gastronomicznym  jasnym jest że:
a) trzeba udać się w najdalsze czeluści szafy w poszukiwaniu eleganckiej kiecki, garnituru, garsonki czy spodnium a w przypadku bezowocnych łowów z poważna sumką na koncie udać się na tour po galeriach handlowych gdzie w trakcie przeklinania i bluzgania "bo jak trzeba, to nic w tym pieprzonym sklepie znaleźć nie można choć wieszaki zawalone szmatami", znaleźć coś cholernie drogiego co i tak ubierzemy tylko raz w życiu i z nerwicą żołądka stanąć w kolejce do kasy "bo niby kryzys w kraju a tyle ludzi wyłazi z torbami ze sklepu i skąd oni biorą na to pieniądze??!!"
b)  czeka nas niedorzeczny wydatek na kwiaty i pamiątkę - przy takich ilościach i tak twój bukiet zniknie w innych chaszczach tworząc nieskoordynowane rzędy brzydkich jak noc wazonów na sali, a koniec końców jak cała reszta zostanie walnięty do rozgrzanego bagażnika samochodu gdzie zakończy swój i tak krótki żywot.
c) i na końcu choć pewnie najważniejsze - przynajmniej dla tych po tej drugiej stronie barykady - wypełnienie koperty - prosta choć jedna z najdroższych metod załatwienia kwestii podarunku - lub znów bieganie po sklepach w poszukiwaniu drobnego lecz niebotycznie drogiego drobiazgu, elektronicznego gadżetu, czy na przykład czegoś co posiada kółka,
bez względu czy jest to pierwsze przyjęcie Jezusa do serduszka, czy wstęp do oficjalnego pierwszego zaaprobowanego przez "górę" razu z mężem już w zgodzie z babcinym sumieniem, choć w zgodzie z naturą było to już od pierwszego spotkania :)


Tu zasady są jasne i klarowne.
Sytuacja nadal jest prosta w przypadku zawiadamiania o wielkiej uroczystości tych starszych uczestników co już zazwyczaj dowód osobisty maja w portfelu. Tu nadal należałoby udać się w kierunku szafy czy garderoby, ale już bez ekstrawagancji, wystarczy niedzielna lub imieniowa sukienka.
Niestety nadal niezbędnym jest wydatek w kwiaciarni (po wpadce z charity zamiast kwiatów na weselu Księżnej Pollakko - Pannie Jaśnie Wielmożnej Kwaśnej - czeki na fundacje nie zrobią u nas furory a i zabawki dla domów dziecka nadal opornie się wdrażają na naszym gruncie) z gruntu bezsensowny, ale nie mnie to oceniać.
W zależności od gestu może temu towarzyszyć koszyczek łakoci, ręcznie przygotowana niespodzianka czy jeśli ktoś chce zamanifestować swoją majętność coś bardziej okazałego czy spektakularnego (z co, niech żałują, że mnie nie zaprosili na wesele !!!!).


Co natomiast począć, w przypadku imprez nieletnich, gdy ze względów niezależnych od nich samych, połowa rodziny zostaje tylko o uroczystości poinformowana, bo jakżeby wznieść się ponad wyżyny nienawiści do eksa i ustalić coś wspólnie i wspólnego dla dobra dziecka....
Kościół? Pamiątka? Kwiaty? Niezobowiązujący drobiazg?
A jeśli tak to gdzie i kiedy skoro nieletni nie mają tradycji przyjmowania prezentów przed kościołem - co jest niejako logicznym zważywszy na jednorazową ilość teoretycznych obdarowywanych zebranych w jednym miejscu.....