Ta da !!!!!!!!
Znów Joy-Jules w roli głównej, znów śnieg w roli tła.
I przez to wszechobecne ostatnio tło, blogowi goście gotowi jeszcze uznać, że u nas klimat podbiegunowy, taka trochę przed-syberia, ale proszę mieć na uwadze, że w moim przypadku sesje często powstają hurtowo - po dwie trzy, czasem nawet cztery jednego dnia.
A jeśli już pojawia się śnieg, to staram się go maksymalnie wykorzystać. Nie tylko dlatego że jest to specyficzna i swojego rodzaju wyjątkowa sceneria (w zasadzie miesiąc lub dwa w roku), ale przede wszystkim biel wyjątkowo służy moim lalkom (jak zresztą ich właścicielce, dodam nieskromnie).
Więc skoro tylko trochę posypie, brzydka zwyczajna brązowa ziemia pokrywa się znów iskrzącym w słońcu magicznym białym pyłkiem, a ja mam godzinkę samotności, długo się nie zastanawiając łapię za lalkę, odziewam i biegnę w plener.
I złapałam za JJ.
Miałam trochę wyrzutów sumienia że tak bardzo skrzywdziłam ją pierwszą zimową stylizacją i postanowiłam jej to zrekompensować nowiutkim panterkowym płaszczem :)
Pewnie sama nigdy nie odważyłabym się na zakup takiego materiału dla lalek. Przymierzałam się coprawda do panterkowego wzoru, ale cętki zawsze wydawały mi się zbyt duże i zbyt ordynarne dla malutkiej lalki.
A tu niespodziewanie, dzięki mamowemu zamiłowaniu do takiego wzoru, udało mi się zawłaszczyć ścinki z jej świątecznej sukienki. I to takie ścinki, że wyszedł z nich płaszczyk. Całkiem przyzwoity. Szczególnie dumna jestem ze stójki, której niestety tym razem nie zaprezentuję.
Bo postanowiłam trochę zaszaleć i poeksperymentować z szalikiem :)
Choć w życiu prywatnym nigdy nie kupiłabym sobie łososiowej włóczki na szalik czy sweter, to dla lalki - czemu nie !!!
Szczególnie że w przypadku lalkowych zakupów jeśli w grę wchodzą wydatki poniżej 10 złotych ogarnia mnie pomroczność jasna.
8,50 za ten materiał? - biorę, coś wymyślę!
6,40 za hafcik? - biorę, jakoś wykorzystam!
4,99 za wełenkę? - biorę, dam radę !
7,90 za ścinki - biorę, pomysł się zawsze znajdzie!
Tak właśnie trafiła do mnie łososiowa włóczka. Bo choć kolor sam w sobie bardzo fajny, ciepły, optymistyczny, radosny, choć cena lepiej niż radosna (poniżej 5 złotych), to niestety nitka bardzo gruba, nienadająca się na sweterki, a poza tym, i przede wszystkim, moje lale make-up'owo oscylują bardziej w tonacjach niebieskiego i różu niż kremów i brązu. Łosoś może się trudno z tak zmalowaną buźką komponować. No ale jak płacąc za zakupy z portfela wyciąga się same klepiaki, to żadna logiczna argumentacja nie ma prawa się w głowie pojawić.
Włóczka leżała, leżała, leżała, aż się szalika i czapki doczekała.
Specjalnie jako komplet do panterkowego płaszcza.
Reszta to już nic szczególnego.
Dyżurne, ostatnio, skórzane (hihihihi) spodnie, w najbrzydszym z możliwych kolorów, ale za to neutralnym i pasującym do wszystkiego, oraz bardzo podobna w tonacji bluzeczka.
No i coś jeszcze.....
Oryginalna torebka.
Bardzo żałuję ze to plastik. Gdyby nie to, na stałe zagościłaby w kolejnych sesjach, jako obowiązkowy dodatek a tak, pomyślałam że zasługuje choć na jedną premierową sesję.
Kolekcja: no name
Modelki: Joy-Jules (JJ)
I jak stylizacja?
Znaczy, po pierwsze, jak podoba się Wam kolejny zimowy płaszczyk?
Bo można go nie tylko traktować jako płaszcz na stójce. Wystarczy zaprasować i mam płaszcz z klapami. Ale jeszcze nie zdecydowałam jaką wersję wolę.
A dopiero teraz zapytam jak podoba się cała stylizacja, czyli głównie, jak wypadł w niej łososiowy szal z czapeczką :).
Myślę że eksperyment można podsumować jako udany.
Wełniane dodatki nie odebrały Joy czaru i uroku.
Za to jest coś, co jej tego uroku dodało.....
Włosy. Pasma blond włosów, ślicznie i aksamitnie spływające po płaszczu. Na pewno duża w tym zasługa ich długości prawie do tyłka, ale się w nich na tej sesji zakochałam po prostu. O grzywce opadającej na rzęsy nawet nie chcę wspominać. Poezja po prostu.
Bardzo udana sesja:) Piękne kolory, jestem wielką fanka tego zestawu łososiowego - wygląda ślicznie:)) I super pasuje do tego płaszczyka, no i jak zwróciłaś uwagę pięknie to razem wygląda z tymi włosami spływającymi na plecy. Dół wypada raczej blado i trochę mi tu świecą te gołe kostki szkoda że nie masz jeszcze długich kozaków ;) a sceneria po prostu piękna, piękny słoneczny zimowy dzień aż się uśmiecha z tych zdjęć:) AG
OdpowiedzUsuńNad kozakami pracuję. Pierwsza porażka już za mną :P
UsuńCieszę się że łosoś zaakceptowany.
Ale mam lekki niedosyt płaszcza. Chyba będzie musiał mieć poprawkę.
Ciekawa jestem opinii innych czytelników bloga, może w końcu się odważą coś napisać ;)) Hej jesteście tam?
OdpowiedzUsuńHello readers, are you there:)? What are you thinking about this pictures :)?
I'm afraid my readers, or more watchers, are shy and anonymous :(
UsuńCiekawe połączenie, ten łososiowy bardzo ją ożywia. Bardzo mi sie odoba. Kozaczki faktycznie przydały by sie ale czy w dzisiejszych czasach wszystko musi być takie oczywiste D G
OdpowiedzUsuń:) Bardzo dziękuję. Ale najbardziej z tej całej opinii podoba mi się ta złota myśl: "czy w dzisiejszych czasach wszystko musi być takie oczywiste".
UsuńWyjątkowo pasuje do tego całego bloga :D