Choć za oknem piękne słoneczko ja poszłam za ciosem :)
..... i mamy kolejną pannę na śniegu.
Tym razem Diana.
Sesja powstała po tych wielkich mrozach na początku stycznia, kiedy nas kompletnie zasypało. No warunki tak bajkowe że szkoda byłoby, a wręcz może nieodpowiedzialnie, takich warunków nie wykorzystać i nie uwiecznić na zdjęciach.
A jak już wyciągnę aparat, to może przy okazji zrobić parę fotek kolejnej lalce?.....
W końcu śnieg to niecodzienne zjawisko atmosferyczne, czasem warto je utrwalić.... szczególnie w towarzystwie ślicznej lalki....
Jednak tym razem zrobiłam to zupełnie inaczej.
Spokojnie, bez nerwów, bez presji czasu, siadłam sobie przed lalkowym pudełkiem, wybrałam z ubranek co chciałam, lalkę ubrałam i pierwszy raz od dawna jestem z tego stroju zadowolona.
Naprawdę.
Kolekcja: no name
Modelki: Diana
Oczywiście mogłabym się doczepić do:
- zbyt krótkich rękawów na tą aurę, ale powiem Wam, że zupełnie mi to nie przeszkadza. Jest tak słodki, jest tak dziewczęcy, że mogę nawet zaryzykować stwierdzenie iż normalnej długości rękaw mógłby wszystko popsuć. Szczególnie że przecież Diana miała gdzie rączki schować. Kieszenie okazały się nie tylko przydatne ale są również ozdobą płaszcza. I muszę także tu dodać, że rękaw 3/4 był efektem jak najbardziej zamierzonym,
- za dużego beretu. Tak, jest ogromny i tym razem nie celowo. Ale nie mam cieniutkiej wełny w takim kolorze, więc póki co nic na to nie poradzę,
- dziwnych spodni, które rzeczywiście są bardzo dziwne. Jedne z pierwszych leginsów i pamiętam jak dziś, nie miałam na nie żadnego pomysłu, a te cekiny przeszywałam ze cztery razy. I leżały tak sobie, prawie dwa lata, nie pasując do niczego. Aż tu proszę, taka niespodzianka ! Dopasowały się do mojego ślicznego, sztruksowego płaszczyka.
Ale i tak całość wygląda super :)
Przynajmniej według mnie.
Body, choć go prawie na zdjęciach nie widać, to również dziecko ostatnich bodowych masowych produkcji.
Szalik - zeszłoroczna produkcja na drutach.
No i po tylu nieudanych próbach, tym razem udało mi się uchwycić padający śnieg !!!!!
I już na sam koniec, Uwierzycie że kiedy uszyłam ten płaszczyk naszły mnie wątpliwości czy kiedykolwiek go założę. Wydał mi się taki wielki, taki sztywny, taki niepasujący. Przez krótki moment chciałam go nawet wyrzucić, żeby nie zajmował w lalkowym pudle miejsca, ale pomyślałam że zrobię to po nieudanej i skrytykowanej sesji.
A tu takie zaskoczenie.
I jeszcze Diana z dalszej perspektywy, na do widzenia (malutkie są te lale co?)
Już zapomniałam jak wygląda śnieg. Super płaszczyk, modny i na czasie. Robisz fantastyczne kominy DG
OdpowiedzUsuń:D Kominy to prostota z prostoty :) w zasadzie 2 godzinki i gotowe :) A płaszczyk jest moim cichym ulubieńcem.
Usuń:) zawsze jak widzę Dianę w berecie to widzę Cristel z Dynastii - nic nie poradzę;)) a zestaw piękny i cudownie dobrane kolory! Anno wielki szacun za płaszcze, to niesamowite, nie dość że tak dobrze ci wychodzą to jeszcze każdy jest kompletnie inny. I ten śnieg... :) ag
OdpowiedzUsuńPrawda że płaszczyk tu wygląda świetnie.... :)
Usuń