Za to nie każdy ma szansę zobaczyć konia z rogiem.
Ja nie tylko takie cudeńko widziałam, ale nawet wróciłam z nim pod pachą do domu.
Tak :)
Dostąpiłam zaszczytu wypożyczenia Jednorożca. A przecież nawet dziecko wie, że jest to zwierzątko które pozwala się oglądać tylko ludziom dobrym. I ja mam to szczęście :)
Sam jednorożec jest śliczniutki. Sylwetki mu mógłby pozazdrościć niejeden "arab" z naszych polskich hodowli. Napięty i wypreżony jak struna, a przy tym pełen nonszalancji, jakby się w takiej pozie urodził.
Może jedynie, jak na konia oczywiście, ma zbyt kobiecy makijaż oka, ale kto wie czy nie taka uroda jednorożców.
No i przy tak spektakularnej grzywie, ogonek mogł być trochę bujniejszy.
Ale jak zwykle się czepiam.
Przyznam, że kiedy Pszczółka rzuciła mi to wyzwanie poczułam lekką konsternację a nawet obawy. W zwierzęcym temacie nie czuję się silna. Co innego złapać fajny kadr z sierściuszkiem, a zupełnie co innego sesja z różowym koniem.
Ale jak tylko jednorożec wylądował ze mną późnym wieczorem w łóżku (dodam że po wieczornej kąpieli) szufladka w głowie się odblokowała, a pomysły zaczęły zalewać mnie strumieniem. Problemem stał się jedynie odpowiedni strój dla Barbioszki.
Zaplanowałam sobie śliczną sesję na dworze. Słońce, trawka, jednorożec i kochająca go księżniczka Barbie. Plan prosty, nieskomplikowany, tylko brać aparat i robić fotki. A jednak.....
No pech ciał że akurat mój tydzień z Jednorożcem upłynął pod patronatem deszczu, śniegu, deszczu ze śniegiem, a nawet gradu. Za to słońca jak na lekarstwo.
Po drugie, tak się złożyło, że w tym tygodniu nie miałam ani godziny samotności, nawet dwudziestu minut. Jakiś obłęd.
Po trzecie, niecały kwadrans jaki udało mi się złapać w tej desperacji był tak wietrzny, że lalka dosłownie była zdmuchiwana z nóg.
I po czwarte, choć jednorożec jest nieziemsko śliczny, niezemsko stabilny w domowych warunkach, to na dworze, przy najmniejszych nierównościach padał jak muchy na mrozie.
Na szczęście kilka zdjęć udało się duetowi zrobić :), choć dla wszelkiego bezpieczeństwa wybrałam się nawet do miasta w poszukiwaniu starych pejzażowych kalendarzy. I w tej desperacji nie było już istotne jaki widoki miały mieć. Ogródek, łąka, park, jezioro, góry czy las. Byle było zielone w tle (oczywiście guzik znalazłam :/).
Pszczółeczko moja Majuniu, te zdjęcia znów są zrobione specjalnie dla Ciebie :)
Celowo Księżniczka Barbie pozostałą w swojej oryginalnym fabrycznym body, tak żeby Maja nie miała wątpliwości że to jej laleczka.
Niestety nie posiadam fajnych bryczesów, a moje rurkowe jeansy za żadne skarby nie chciały się na gumowe nóżki wciągnąć. Zresztą Maja nie jest fanką spodni więc może to i lepiej.
Stanęło na stylu country :)
A ponieważ, jak już wspominałam, na dworze było strasznie zimni Księżniczka ubrała wełniany płaszczyk.
No i powiem szczerze.
Mam problem.
Rozochociłam się na konne sesje. Pomyślałam jak pięknie było zrobić sesję z jedną z moich panien (ze względu na większy wachlarz pozowania) na przykład w szesnastowiecznej sukni w ogromniaście długimi, rozszerzanymi rękawami. Zamarzyła mi się (z powodu tego wiatru podczas sesji) sesja w tiulowej przewiewnej, poszarpanej sukieneczce. Barbiocha na koniu a wokół niej wirujące kawałki sukienki. I nawet nie przeszkadza mi tej różowy kolor (o rogu nie wspomnę) konika :D
Niestety, od ręki nie mam żadnej z tych sukienek, nawet nie posiadam czegoś na podobieństwo. Nie wiem też, kiedy byłabym w stanie coś takiego uszyć.
No i wygląda na to że za czas jakiś przyjdzie mi zapukać do Pszczółkowych drzwi i prosić o jeszcze jedno wypożyczenie Jednorożca :)
P.S. Zastanawiałam się czy w sesji czarno-białej różowość Jednorożca można zamaskować.
Nie da rady :P ;D Oko zawsze zdradzi Jednorożca
Fantastycznie wyszło :D! Pierwsze co musze napisać to ta Barby ma niesamowicie fotogeniczna dziewczęcą twarzyczkę, która bardzo naturalnie wygląda na zdjęciach i bardzo podoba mi się jej stylizacja przy tej ogromie słodkiego różu na czterech nogach> W ogóle te czarne buciorki nadały jej charakterku:) Dwa pierwsze zdjęcia kiedy stoją face to face dla mnie the best, wygląda tam jak żywa! Zaskoczona jestem bo myślałam że pójdziesz w stronę jakieś zwiewnej wróżkowej kreacji jaką kiedyś chyba Anja w lecie prezentowała, ale taka sesja z nowoczesną wróżką jest jeszcze lepsza :) ag
OdpowiedzUsuńI ja po pierwsze muszę się z Tobą zgodzić w kwestii urody Tej Barby, a chyba raczej Barbinki. Ta jej niewinność jest rozbrajająca i niezwykle fotogeniczna. W zasadzie każde ujęcie jest śliczne. Wygląda jak aniołek z sąsiedztwa.
UsuńPo drugie zdjęcia twarzą w twarz są świetne - choć w sprawie faworyta waham się pomiędzy nr3 od góry, a nr4 od dołu. O ironio, najgorsze są te na koniu :P.
Zastanawiałam się tylko czy nóżki w strzemionach polepszyłyby odrobinę tą sytuację, ale ze względu na buty nie było takiej opcji. A jak już w temacie butów i nóg jestem. Ta Barba ze względu na gumowe nóżki jest dużo cięższa od moich plastikowych fashionistek, ale....te nóżki ledwie utrzymują lalkę w pionie. A kiedy zakłada się jej na stopki buty na obcasie, to jest już katastrofa. Stopy wykręcają się we wszystkie możliwe strony.
A zwiewne wróżkowe kreacje też bym chciała z koniem popstrykać :D Może jeszcze kiedyś.
Natomiast ta sesja, pomijając oczywiście magicznego Jednorożca, miała być jak najbardziej naturalna :)
3 zdecydowanie THE BEST :) ag
OdpowiedzUsuńTrzecie zdjecie jest the best, a najbardziej rozbrajająco śmiszne jest piąte, cały czas gęba mi się śmieje. Całość fantastyczna. Niewiarygodnie koń i barbioszka są bardzo fotogieniczni. Maja była zachwycona. Choć myślę, że ona spodziewała by sie dlugij baliwo- kopciuszkowej wersji. Dlatego myślę, że konika na pewno Ci pożyczy. Sesje zrobiłaś cudownie DG
OdpowiedzUsuńNa tym piątym to rzeczywiście, ona wygląda jakby dosiadła psa albo kota. Laleczka piękna, koń piękny, ale w duecie - zgodnie z przeznaczeniem (w końcu nie bez powodu jest siodło) - fatalnie :).
UsuńJak uszyję wymarzone stroje do Jednorożca uśmiechnę się jeszcze raz do Mai