Osobiście wolałabym, żeby tych kwadratowych, proporcjonalnych i idealnie równych chwil było dużo więcej niż badziewnego "podłużnie pod górę".
Jednak bywa jak bywa.
Niekoniecznie zawsze człowiek jest kowalem swojego losu.
Za to tutaj... 101% własnej kontroli. Tu nawet nieproszony przecinek nie ma prawa samemu się pojawić. Tu ja jestem nie tylko kowalem, ale Zeusem, Posejdonem i Herą w jednym :)
I tu póki co będzie sprawiedliwość i proporcjonalność, bo w sprawie idealności, ze względu na moje czasami okropne ubraniowe wpadki, nie mogę nic zagwarantować :)
A skoro sprawiedliwie i proporcjonalnie to nie miałam innego wyjścia jak spakować Anję z Darią pod kurtkę i wybrać się na śnieżno-zimowy spacer z aparatem.
JJ (Joy-Jules) zaliczyła śnieg, nawet dwukrotnie (pierwszy raz sama, potem w duecie z Anią), była Ania, potem Summer i ostatnio Diana.
Zostały mi te dwie panny, a w naszym klimacie, na szczęście, jednego dnia śnieg jest, ale drugiego istnieje szansa że już go nie będzie. Nie było innej możliwości. Pozostałe lalki zabrałam ze sobą w podróż godzinkę po tym jak sesję zaliczyła Diana :).
I choć obydwie panny kłuły mnie podczas śnieżnego spacerku bucikami po miednicy, dzisiaj skupimy się tylko na jednej - Anji, bo jest pierwsza w alfabecie :).
I znów mam nieco mieszane uczucia co do stylizacji. Bo może się albo bardzo podobać, albo bardzo niepodobać.
A wszystko za sprawą wielgachnego wełnianego płaszcza.
Z pełną premedytacją zakupiłam w pasmanterii grubą włóczkę na zimowy płaszcz dla lalek. Nie wiedziałam jak się ułożą sprawy z dostępem do maszyny, na drutach można robić prawie zawsze. Poza tym wiecie że staram się od czasu do czasu, przynajmniej próbować, Was zaskoczyć czymś niecodziennym i nieoczywistym. A taki gruby włóczkowy płaszcz miał właśnie zaskakiwać.
Udało się, bo patrząc na zdjęcia sama jestem nieco skonfundowana. I nie wiem czy jestem za, czy przeciw.
Bo cała reszta jest w jak najlepszym porządku.
Podoba mi się kolorystycznie, choć miałam obawy czy takie wzorowato-kratowate spodnie zagrają z ciapatym płaszczem.
Bardzo podoba mi się kształt kołnierza w płaszczyku, tak sprytnie (samochwała w kącie stała...) zaakcentowany i podkreślony szaliczkiem.
Jest też, ostatnio tak lubiany przeze mnie, akcent w wyglądaniem rękawów sweterka spod płaszcza, co, o ile go nie upiększyło, to na pewno odrobinę uspokoiło.
Kolekcja: no name
Modelki: Anja
I tylko z kapelutkiem nie mogłąm sobie dać rady. Nie mogłam go ogarnąć. Jakby dopadło go ADHD, Przez całą sesję żył własnym życiem, co zresztą widać na zdjęciach :P.
Jak narazie to moja ulubiona i najfajniejsza sesja zimowo śnieżna. Płaszczyk rewelacyjny. Faktycznie czapka żyje własnym życiem ale co tam.... Super stylizacja DG
OdpowiedzUsuńPodoba Ci się ten wełniacz?
UsuńBardzo się cieszę :) :) - tym bardziej że jest fioletowy.
Są ujęcia gdzie go bardzo lubię, ale są też i takie przy których nachodzą mnie drobne wątpliwości.
ALe jak jest OK to bardzo mnie pocieszyłaś
A to faktycznie zaskakująca stylizacja i w sumie tez nie jestem pewna, ale z drugiej strony wszystko wygląda na tak przytulne i ciepłe:)Płaszcz jest... naprawdę niezły :) i z tym białym swetrem i spodniami w kratę tworzą ciekawą stylizację, chyba tylko ta czapka trochę mi przesładza tym różowym. Ale jako całość w tej zimowej bajkowej scenerii wyszło naprawdę świetnie! ag
OdpowiedzUsuńto pierwszy mój wełniany płaszczyk, który naprawdę wygląda na cieplutki. I zgadzam się ze to taka pierwsza miluśna, przytulna domowo-zimowa stylizacja.
UsuńA fiolet rewelacyjnie odbija się na bieli.