czwartek, 7 maja 2015

Nowy mebel przyjechał do domu :)

Z nieukrywaną przyjemnością przedstawiam Wam kolejny mebelek jaki wyszedł spod moich rąk :)
Od jakiegoś czasu zaliczam w tym temacie więcej upadków niż wzlotów dlatego to dzieło bardzo mnie cieszy.
Cały czas nie mogę wpaść na sensowny pomysł wykonania mojej wyczekiwanej ostatnio leżanki. Trochę mnie to frustruje dlatego postanowiłam chwilkę od tego odpocząć i pocieszyć się małym zastępstwem.
Tym razem wzorowałam się na cudnym siedzisku z BRW.
Zobaczyłam go w sklepie i nie dość, że stał w boksie z ekspozycją białej sypialni to był jeszcze w pięknym nasyconym turkusowym kolorze.
Oczywiście jest niedorzecznie wielki i niedorzecznie drogi, wiec poza moim zasięgiem.
Ale przecież nikt mi nie zabroni zrobić sobie siedziska w wersji mini.
Żałuję tylko, że nie miałam w domu jakiegoś milusiego materiału . Atłasu, pluszu czy czegoś podobnego.  Oryginał jest pluszowy i daje poczucie ciepła, przytulności.

źródło: strona internetowa sklepu Black Red White

Zbiegiem okoliczności moja kopia jest w podobnym kolorze, ale to czysty przypadek :)
Taki kolor po prostu był przeceniony w jysk :)


Zastanawiałam się czy zostawić zielonkawe nóżki czy maznąć je na czarno.
Ostatecznie pomalowałam, ale sesja debiutowa została zrobiona jeszcze w niepomalowanych

I słów kilka w ramach wyjaśnień tej miotły na głowie Anji.
Postanowiłam i tej lalce podkręcić trochę włosa. Dla odświeżenia wizerunku i zróżnicowania portretówek na nowe okładki do magazynów, bo skoro Darii wyszło na dobre to czemu nie Anji. Nie miałby być to wielkie loki, bo ma nieco okrąglejszą twarz, ale delikatne fale, taka trochę Marlin Monroe w wolnej wariacji.
Tym razem nie zagrało. Do sesji, na siłę, ostro je wyczesałam a i tak niewiele to pomogło.
Na szczęście dziewczyna przeżyła już kilka mniej udanych fotek, da radę i teraz.

Poza tym, w przeciwieństwie do Summer i fatalnego krzesełka, tym razem gwiazdą miało być siedzenie :)











Nie wiem czy jeszcze nie zmniejszę filcowego dołu i nie wymienię go na czerń. Patrząc na zdjęcia to bardzo prawdopodobne.

4 komentarze:

  1. Ha! No proszę jesteś coraz lepsza w te meblowe klocki, nasuwa mi się myśl że to jednak powinien być bardziej miluśny materiał, ten sprawia wrażenie takiego trochę zimnego w dotyku.. i ten fiolet chyba dużo lepiej by wyglądał pomalowany na czarno. Nie zrozum mnie jednak źle Twoja praca jest genialna i ja sama nawet nie zbliżyłabym się do takiego efektu , ale jeśli mam okazję do własnych spostrzeżeń to miło jest od czasu do czasu nie popaść w czysty zachwyt...;)) Bo Gwiazdą tu dla mnie jest ta słitaśna sukienka:D ta spódnica z tiulu mnie zachwyca (fot 4) i te wykończenie na ramionach i jeszcze ta aplikacja <3 kto by pomyślał, że taka landrynka tak fajnie się zaprezentuje:) Anja dała rade nawet z tą szopą na głowie heheh sweet sweet sweet :))) ag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko sprawia wrażenie, materiał nawet jest zimny w dotyku :)
      Spostrzeżenia a nawet słowa krytyki są dla mnie zawsze cenne.
      Po pierwsze motywują do zmian na lepsze
      Po drugie są dowodem na to że pochwały są szczere i prawdziwe, a nie tylko grzecznościowe tak żeby właścicielka bloga poczuła się bosko :)
      Mało tego zgadzam się w 100% z tym spostrzeżeniem i dlatego spód został wymieniony.
      Niestety mam mały problem bo czarnego filcu już nie posiadam (wszystko poszło na ten koszmarny fotel), a od jakiegoś czasu nie mogę dostać już w Empiku arkuszy na sztuki.
      A filc jest o tyle dobry że fajnie przykleja się do spodniego drewienka i dużo lepiej trzyma doklejane nóżki.
      Potraktowanie go akrylowymi farbkami chyba nie jest dobrym pomysłem, ale zastąpiłam go tym oryginalnym zielonym materiałem.
      No i zmniejszyłam, bo o ile na żywo wyglądało to zgodne rozmiarowo, tak na zdjęciach ten dół strasznie wystawał :)
      Więc bardzo doceniam że nie popadłaś w czysty zachwyt i czekam na wagi przy ponownym pojawieniu się mebla na sesjach :)
      Słitaśna sukienka czekała prawie rok na premierę :)
      Nie mogłam jakoś dotworzyć do niej kolekcji wiec walała się z kąta w kąt.
      A szopy już nie ma :) na szczęście.

      Usuń
  2. Twoje mebelki są genialne, widać ile pracy w to wkładasz: materiał może rzeczywiście za zimny, ale to jedyna uwaga, taka malutka:)DG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no żałuję że nie mam w domu nic miluśnego :(
      ale jak dorwę to z pół metra od razu kupię :) a tu pracy było niewiele :)
      najdłużej zajęło pikowanie

      Usuń