poniedziałek, 21 grudnia 2015

Mikuś Święty dla Pszczółki

Zgadnijcie do kogo w tym roku już przyszedł Święty Mikołaj......

Po prostu (i po krzywemu) nie mogłam sobie tego odmówić :D

Już kilkakrotnie wspominałam Wam we wpisach, że tak się dla mnie ten przedświąteczny czas szczęśliwie złożył, że miałam kilka okazji do zasiądnięcia pod maszyną. I choć były to raczej takie krótkie godzinówki, to przy prostym projekcie i dobrej organizacji przygotowań tyle czasu może wystarczyć by coś fajnego stworzyć.
Bo tak mi się wydaje, że coś takiego udało mi się dla Pszczółki M. przygotować :).
Mam tylko nadzieję że Pszczółkowi rodzice nie wyklną mnie z kręgu znajomych za zarzucanie ich dziecka własnoręcznymi, gałgankowymi prezentami :)

Teraz gorsza wiadomość:
Choć jest to produkcja z pszczółkowego kącika, dzisiaj niestety nie będzie instruktażu. Żeby mieć pewność że zdążę z prezentem przed choinką, proces produkcyjny został zoptymalizowany, czyli okrojony do absolutnego minimum (czytaj bez aparatu i zdjęć).
Jak się w praniu, a raczej po, okazało, był to krok niepotrzebny. Lub odrobinę przesadzony. Ubranka z kącika są przecież, z samego założenia, zawsze proste i szybkie w tworzeniu, więc tempo ich zrobienia i tym razem było kosmiczne. Na tyle że nawet samą mnie to zaskoczyło. Teraz oczywiście żałuje że nie wykroiłam tych paru chwil na zrobienie zdjęć, ale mądry Polak po szkodzie, a moje mleko już się rozlało.

I tym razem starałam się wymyśleć coś bardzo prostego i łatwego w naciąganiu na lalki, szczególnie że tato Pszczółki M. przyznał, iż sam jest angażowany w ubieraniu lalek, ponieważ Pszczółka ma z tym jeszcze pewne kłopoty.
Jednak chciałam żeby tym razem projekt wpasował się w aktualną porę roku. Po pierwsze, fajnie jest mieć w co odpowiednio ubrać lalkę gdy zabiera się ją na zimowy spacer  albo w zimową drogę do gości czy przedszkola. Po drugie, jeśli zarzuca się małą dziewczynkę (i dom jej rodziców) ubrankami dla lalek, to chyba fajnie żeby się czymś różniły, a nie wszystkie były klonami posiadanych już sukienek. 
Niestety przy czterolatce to wcale nie jest takie proste.
Ze względu na kłopoty z ubieraniem, bluzeczka, pomimo zimowej pory, jest bez rękawów. Zwykły prostokąt zszywany na plecach lalki. Jedynie pozwoliłam sobie na drobne szaleństwo  w postaci ramiączek (gumkowych, by spokojnie mogły się naciągać i rozciągać podczas ubierania), i małej aplikacji, która przecież ze względu na adresatkę prezentu, jest oczywista :)
Dół także nie bardzo pasuje do tej pory roku, ale w tym przypadku kierowałam się Pszczółkowymi preferencjami. Mi osobiście marzyły się spodnie, takie długie, ciepłe, ale że Pszczółka ma awersje do tego rodzaju ubrania, musiałam postawić na spódniczkę, bardzo dziewczęcą bo aż z trzema falbanami, w kolorze pink ,na gumce dla łatwego ubierania.
Na razie nie wygląda to zbyt zimowo... :P.



Ewidentnie czegoś brakuje....
Tylko co tu uszyć. Zwykły płaszczyk z powodu trudności w ubieraniu rękawów odpada, ponczo, które się tylko w zasadzie narzuca, ciągle by z lalki spadało. Coś pomiędzy byłoby najlepszym rozwiązaniem.
"Coś" zapinane na haczyk, moim zdaniem najprostsze w obsłudze dla małej dziewczynki i gwarantujące utrzymanie ubranka na lalce, z szerokimi rękawami.
No i jakże wspaniale zgrane kolorystycznie.... (nie będę ukrywała -zabieg celowy) .

 


To już wygląda jak zimowy komplet.
Do osiągnięcia pełnej wyjątkowości brakuje mu tylko kropki nad "i", przysłowiowej wisienki na torcie. 
Na to też jest pomysł.
Tego jeszcze Pszczółka ode mnie nie dostała.


 
 

Czy ktoś się dopatrzył tego drobiazgu na lalkowym przegubie? :)
No i w ten sposób mamy pełen komplecik.

A że się jakoś tak świątecznie nastroiłam, że niby kochajmy się, bądźmy dla siebie mil oraz dobrzy, do gotowego zestawu  postanowiłam dorzucić coś jeszcze.
Zimową pelerynkę na zmianę, gdyby poprzednie lalkowe ubranie z jakiegoś powodu zostało przemoczone gdzieś w śniegu, lub gdyby właścicielka postanowiła zabrać ze sobą dwie lale na zimową zawieruchę.


 


To Wesołych Świąt Pszczółko M., i wszyscy oglądacze tego bloga. 


5 komentarzy:

  1. Maja strasznie lubi Ciebie i prezenty w postaci ubranek, szkoda że ja w jej wieku nie miałam takiej Cioci. Dobrze ma ta Pszczółka :) ag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety też takiej cioci nie miałam, choć liczebnie było ich wiele. A robienie Pszczółce przyjemności to czysta przyjemność :)

      Usuń
  2. Absolutnie uważam, że to fantastycznie dostawać prezenty własnoręcznie robione, i to jakie wow DG

    OdpowiedzUsuń
  3. a propo jest szał na tą różową sukienkę:) nie schodzi z pierwszego planu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze wiedzieć w jakim kierunku iść w przyszłości :) Bardzo się cieszę :D

      Usuń