Wyłączne królestwo moich lal. One, one, jeszcze raz one i tylko one.
Ale kto właścicielowi zabroni :P
I to jeszcze bogatemu ..... oczywiście w pomysły :D
Mój blog, moje zasady.
Bo dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami zdjęciami z mojego sylwestrowego saleństwa. A co!
Mało tego że się z Wami podzielę to jeszcze uważam że wyszły całkiem, całkiem, a zabawa przy tym była przednia :)
Zobaczcie zresztą sami
Tak, a jednak nadal królestwo lal.....
W sylwestra robiłam świąteczne stroiki dla lalek :)
Oczywiście po raz sto czterdziesty trzeci popełniłam ten sam błąd - produkcję hurtową. Ale tym razem celowo i z premedytacją.
Pamiętacie jakie rozczarowanie przeżyłam zasiadając do stworzenia scenografii mojej Bożonarodzeniowej sesji? Miałam minę niczym Kevin sam w domu po użyciu kosmetyków po goleniu. Nie mam świątecznych akcentów !!!!!!
Postanowiłam wtedy, że muszę temu zaradzić na lata kolejne i to jak najszybciej. O ile będzie mi dane prowadzić dalej tego bloga, sesje bożonarodzeniowe będą pewne jak amen w pacierzu. Gadżety w tym temacie będą więc zawsze potrzebne a nawet niezbędne. I zawsze ich użyję.
Na ostatnią sesję było już za późno. To mógł być jedyny wolny dzień przed świętami kiedy byłam sama i mogłam się spokojnie oddać sesji. Nie zaryzykowałam przełożeniem terminu zdjęć. I bardzo dobrze, bo to naprawdę była ostatnia taka możliwa chwila, natomiast obiecałam sobie, że jeszcze przed świętami dorobię kilka bożonarodzeniowych gadżecików na przyszłość.
Natomiast nie ma się co oszukiwać , cokolwiek dodatkowego zaplanuje się przed świętami i tak nigdy nie wypala. Przynajmniej u mnie.
Oczywiście że od razu mogłam przygotowanie bożonarodzeniowych akcentów przełożyć sobie na kwiecień, maj, albo wrzesień, ale bałam się, że to nie zadziała. Kto letnią porą myśli o bombkach, choinkach i temu podobnych, a przede wszystkim, kto ma wtedy świąteczny nastrój i bożonarodzeniowe nastawienie. A mnie dodatkowo do zrobienia tego wszystkiego teraz, od ręki, zmotywowały małe szyszeczki, które już trzy miesiące leżały na wierzchu (żeby się nie zniszczyły i pokruszyły) i wkurzały przy każdorazowym ogarnianiu pokoju, czekając na użycie.
Jednak, jak już pisałam, przed świętami się do tego zasiąść nie udało, w święta byli goście....
Za to sylwestrowy wieczór okazał się ku temu świetną okazją.
I postanowiłam sobie, wbrew zasadzie hurtowej produkcji - czyli szybkiego wypalenia pomysłowego, że zrobię tego tyle, ile się da, nie czekając na genialne idee i pomysły. Stąd właśnie, choć bardzo starałam się aby każdy ze stroików był inny i unikalny, nie udało mi się uniknąć podobieństwa. Jednak przynajmniej tym razem byłam tego bardzo świadoma od samego początku.
Pierwszy stroik był najbardziej pracochłonny.
Chciałam żeby w ramach unikalności nie został zrobiony na bazie choinkowych gałązek. Postanowiłam zrobić go na bazie wstążkowego wieńca.
1. Wycięłam kilka obręczy z kartonowego pudełka, przykleiłam jedno na drugie po czym owinęłam to wszystko wstążeczką.
2. Do dna przykleiłam tekturowe koło do którego miałam doklejać dodatki
3. Planowałam do stroików użyć świeczkowych atrap (zrobionych kiedyś przy okazji z papieru), ale że w domu posiadałam zestaw tortowych świeczek urodzinowych, a domowa produkcja nie uwzględniała świeczek białych, do tego stroika wybrałam prawdziwą świeczkę na torty. Sam wieniec okazał się bardzo gruby i zrezygnowałam z bombek ozdabiając go tylko gałązkami pomalowanymi białą farbą akwarelową i obklejonymi brokatem, oraz trzema szyszkami ozdobionymi brokatowym lakierem do paznokci.
Drugi stroik to miał być taki "pure nature". Ekologia w czystej postaci.
Wyszło raczej ptasie gniazdo z brokatowymi jajami :) Gdyby nie trzy świeczki i kokadra trudno byłoby się doszukać stroikowych elementów.
1. Ten stroik podobnie jak pierwszy zbudowany jest na bazie obręczy tylko że tym razem owinięty jest beżowym kordonkiem. W założeniu miał być to substytut wierzbowych gałązek, ale nie wyszło. Nitka to nitka, nawet jeśli kordonkowa. Do obręczy doklejony został spód w kształcie okręgu.
2. Do kordonkowej obręczy przykleiłam kilka zasuszonych pióropuszy traw.
3. Bombki to oklejone brokatem koraliki, dorzuciłam tym razem trzy świeczki, dodałam kokardkę z wąskiej wstążki. Szyszek nie dodawałam gdyż spotęgowałoby to dodatkowo wrażenie ptasiego gniazdeczka
Trzeci stroik miał być bogatą wariacja stroika jaki posiadam, z "gałązkami choinki".
1. Wycięłam z kartonu (opakowanie po paście do zębów) okrąg i do niego naklejałam wszelkie elementy.
2. Zaczęłąm od umieszczenie w centralnym miejscu świeczki. Ponieważ miała być to solidna gruba świeca tym razem wykorzystałam atrapy własnej produkcji. Taką świecę robi się bardzo prosto. Wycinam baaaardzo długi prostokąt kolorowego papieru, nawijam go na wykałaczkę, koniec takiego zawiniętego rulonu smaruję klejem i przytwierdzam do nawiniętego rulonu. W środek wklejam kawałeczek kordonka, który służy za knot świeczki. Aby "świeczka" nabrała odrobiny woskowego połysku posmarowałam ją klejem z brokatem.
3. Bombki to także oklejone brokatem koralki. A dlaczego zawsze są brokatowe? Nie mam farbek z połyskiem (a kto widział matowe bombki), lakier do paznokci zdziera się po wyschnięciu i odchodzi płatami.
4. Ponieważ tym razem miało być na bogato dorzuciłam i szyszki i kokardę
5. Na koniec stroik "wykończyłam od dołu zielonymi drucikami ( w oryginale "pipe cleaners") imitującymi gałęzie choinkowe
Czwarty stroik był już ostatnim (i robionym trochę na siłę). Tak na szybko pomysły na coś oryginalnego wcale nie chcą za bardzo do głowy przychodzić. Rodzi się jedna idea lub dwie i na tym koniec. Gdyby nie to, że zachciało mi się jeszcze czerwieni w wydaniu bożonarodzeniowym, to nawet bym do tego nie zasiadała. Ale pomyślałam sobie, że jest spora szansa iż do następnej wigilijnej sesji mogę do stroików nie zasiąść, a czerwień jest przecież sztandarowym kolorem świąt.
1. Bazą ostatniego stroika są złote bombki (koraliki) którymi okleiłam brzeg podstawki w kształcie okręgu. Wolałabym aby to bombki były czerwone, niestety zaginął mi gdzieś taki brokat.
2. Ze względu na kolor czerwieni umieściłam w nim "świeczki" swojej produkcji (tortowe były w wersji pink). Tym razem jednak połysk nadałam im malując je czerwonym lakierem do paznokci.
3. Główną ozdobą musiały zostać czerwone sprężynki zrobione z drucika (ten sam z którego robiłam gałązki w poprzednim stroiku). Aby nadać mi kształt sprężynki nawijałam druciki na wykałaczkę.
4. Dodałam kilka suchych gałązeczek, pozostałe szyszeczki i dokleiłam kokardę (dla połysku).
Jak Wam się podobają?
Mam nadzieje że zachęciłam, a kto wie może i zainspirowałam część z Was do takiej mini dłubaninki na przyszły rok :).
Do moich bożonarodzeniowych gadżetów doszło coś jeszcze.....
W zasadzie nawet trudno mi to zdefiniować.
Tego roku ze wszystkich świątecznych pawilonów atakowały mnie eurofirany. Firma zdecydowanie zdominowała w mojej okolicy rynek ozdób bożonarodzeniowych. Spodobała mi się u nich metalowa metrowa choinka zbudowana na podstawie stożka.
Jeśli ma się dostęp do takich materiałów to żadna filozofia (żałuje, że nie zrobiłam jej zdjęcia). Pięćdziesiąt centymetrów metalowej siateczki, ukształtowanej na wzór stożka, stojącej na półmetrowej metalowej nodze. Stożkowa choinka oczywiście ozdobiona była malutkimi bombeczkami i łańcuchem choinkowym. I kto wie, gdyby nie ta badziewność ozdób (uważam ze tylko oszpeciły świetną formę choinki), kto wie, może nawet byłaby moja, ale przez nie nawet nie zaglądałam na cenę. Jednak kształt choinki w głowie pozostał.
Niedługo potem widziałam na blogu myfrogystuff (myfroggystuff.blogspot.com/)
podobną choinkę tylko że tam stożkowa forma wycięta była z tektury i owinięta włóczką.
Postanowiłam zrobić coś podobnego.
Ponieważ choinka Eurofiran była bardzo wąskim metalowym stożkiem postanowiłam zrobić taki sam kształt.
1. Stożek uformowałam z kawałka tektury, jego bok przykleiłam taśmą. Gdzieniegdzie posmarowałam stożek klejem owinęłam nieregularnie (nieco niedbale) włóczką
2. Nogę choinki zrobiłam z tektury (tak samo jak świeczki do stroików).
Wycięłam kawałek prostokątnej tektury, zwinęłam ją na wykałaczce. Gotową nogę okleiłam złotą ozdobną bibułą.
3. Za pomocą gorącego kleju od spodniej strony skleiłam czubek choinki z nogą.
4. Choinkę postanowiłam ustawić w doniczce (pastylce/kubeczku po kawie ekspresowej). Wycięłam pięć okręgów z grubej tektury o średnicy nieco mniejszej niż dno kubeczka, w każdym z okręgów wycięłam na środku dziurę (na nogę choinki).
Dół "doniczki" posmarowałam klejem na gorąco, przykleiłam pierwszą warstwę tektury, w otworze umieściłam nogę.
5. Pozostałe okręgi, które jeszcze przed przyklejeniem choinki do dna, zostały założone na nogę, przyklejałam warstwa do warstwy, tak by choinka była stabilna
6. Ostatnią warstwę tektury posmarowałam zwykłym klejem biurowym i popruszyłam kawą
Tak wygadają moje choinki. I choć same w sobie wyglądają całkiem nieźle i ciekawie (lubię takie futurystyczne bożonarodzeniowe ozdoby) to ich wielkość zupełnie nie gra z lalkowa skalą. Nie wiem o czym myślałam podczas tworzenia.
OK, wiem. Chciałam żeby były to takie ozdoby które postawione obok regału nie zginą wizualnie, ale przy okazji zostaną małymi akcentami, które nie zdominują choinki. W efekcie wyszły za duże na małą ozdobę, za małe na duży akcent :)
I na razie przy lalkach nie prezentują się okazale, natomiast koło regałów nie miałam śmiałości ich postawić. Zawsze to prawie rok wierzenia i nadziei że może będzie dobrze :)
I moi drodzy czytelnicy, na tym oficjalnie kończę temat Bożego narodzenia w tym roku :)
Stroiki są śliczne i tym bardziej doceniam wykonanie, bo widziałam je na żywo:) Swoja drogą szkoda, że muszą cały rok czekać na wykorzystanie:( I teraz znowu muszę się powtórzyć, ale Ty ciągle to robisz i to ciągle robi wrażenie: ta różnorodność pomysłów i dbanie aby wszystko było inne, oryginalne:) Nawet świąteczne stroiki :)) ag
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak będą się prezentowały na sesji :)
UsuńA z tą różnorodnością to jest tak, że nie chcę Was zanudzać. No i siebie oczywiście, sama lubię zaskakujące niespodzianki czy nieoczekiwane zwroty akcji :).
Czasem pomaga też 100 pomysłów na minutę :)