sobota, 9 stycznia 2016

JOY

Choć pewien ktoś już ponad dwa tygodnie raduje i moje serce i moją duszę i moje oko, dopiero dziś oficjalnie chcę ją Wam przedstawić.
Dlaczego dzisiaj?
Bo w końcu znalazłam dla niej idealne imię :)
Długo biłam się z myślami czy przypadkiem nie powinna nosić imienia Maja.
Kiedy ją dostałam, od razu pomyślałam o imieniu które byłoby pamiątką tego skąd i  jak trafiła do mojego domku. Ale trudno jednym małym imieniem zawrzeć tą całą niespodziewaną i piękną historię. Oczywiście że mogłam ją od razu nazwać "Prezent" "Niespodzianka" czy "Happy" ale sami widzicie jak to brzmi. Więc pomyślałam o Mai. Imię pasowało do twarzyczki, tylko że jest jedno małe ale: przecież mamy już kącik Pszczółki M. na blogu.
Musiałam szukać dalej.
Dzisiaj znalazłam.

Dlatego oficjalnie przestawiam Wam - JOY.


Joy to wyjątkowa lala, pod wieloma względami.
Jest spełnionym, niewypowiedzianym nigdy na głos życzeniem, by choć raz w życiu dostać jedną lalę.
Trafiła do mnie jako prezent niespodzianka (a takie kocham najbardziej). Za każdym razem kiedy na nią spoglądam gębusia śmieje mi się od ucha do ucha na samo wspomnienie.
Jest moją pierwszą rzęsiastą laleczką.
Jako jedyna też dostąpiła przywileju sesji w oryginalnych ubrankach. I nie tylko dlatego ze mój cały arsenał został przed świętami spakowany i upchnięty w najdalsze kąty. To pierwsza lala w tak dobrze skrojonych i odszytych ubrankach. Do tej pory widziałam i dotykałam tylko strasznie badziewiasto-brokatowe sukienki odpustowe. Podziwianie czy zdejmowanie z lalki takich oryginalnych ubranek to dla mnie czysta przyjemność. 
Oczywiście nie zamierzam też ukrywać, że radocha z Joy była tak ogromna, że nawet gdyby ubrana była w papier toaletowy i tak zrobiłabym jej kilka zdjęć. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. :)

Więc zdjęcia leżały bezpiecznie czekając na nadanie imienia i oficjalny coming out :) 
 
 
 
 
 
 



Jej rzęsiska są po prostu spektakularne :)

Ale żeby nie było tak idealnie:



To także Joy :)
w trakcie kąpieli w mące ziemniaczanej. Okazało się, że producenci nie oszczędzali na kleju do włosów. Oczywiście jak na mąkę ziemniaczaną przystało, poradziła sobie z klejem i po dwóch czesankach włoski są suche i puszyste.
Do zobaczenia z lalą już wkrótce.

4 komentarze:

  1. Imie super, podoba mi się, ależ nam frajde robisz tymi wpisami:)DG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaką ja mam frajdę z jej posiadania.......

      Usuń
  2. Imię w dziesiątkę!!! Nawet już miałam propozycję, ale nie umywa się do Twojego pomysłu. Joy wygląda spektakularnie i mam nieśmiałą prośbę o jakąś sesyjkę w super baluwie? Masz ich już trochę uszytych więc jest z czego wybrać, a są takie piękne, że warto jej jeszcze pokazywać:)))A ciuszki z opakowania naprawdę super - mieć takie spodnie.... ag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mam pełną akceptację na imię :)
      Joy doczekała się już swojej sukienki i nawet zaliczyłyśmy sesję.
      Efekty wkrótce na blogu.
      A spodnie już planuję zmałpować we własnej produkcji :)

      Usuń