Mam ogromną przyjemność zaprezentowania pierwszej od bardzo dawna kolekcji.
I to vintage :)
Kiedyś szyłam tylko kolekcje. Miało to swoje dobre strony, ale warunki do szycia były dużo lepsze wiec mogłam się skupiać na bardzo ograniczonej liczbie konfekcji.
Ten zestaw powstawał zeszłej zimy i miał mieć swoją odsłonę wiosną. W końcu kwiaty i to ładne, na dodatek w skali :) .
Co mi tam, przy okazji zdradzę Wam tajemnicę że posiadam trzy kolorowe warianty tego materiału, tak mi się spodobały te malutkie różyczki.
Jednak z powodu nieco metalicznego zestawienia w dzisiejszym
komplecie, miałam odrobinę wątpliwości co do tematu sesji i samego tła.
Myślałam nawet o disco, ale kolorowe led'y kosztują 70 złotych (spory wydatek na ogarnięcie jednej sesji), a kryształowej kuli nie byłoby na czym powiesić. No to sobie leżała kolekcja, zawsze na górze pudła, co by przypominać o sobie, ale żadna idea czy pomysł, temu patrzeniu na nią, nie towarzyszył.
Aż - przyszła jesień i matka natura dość nieoczekiwanie rozwiązała za mnie ten problem.
I co najważniejsze, miałam na nią zagwarantowane około 40 minut.
Jakby tego szczęścia było mało, lalki ubrane zostały wcześniej, więc wystarczyło się tylko spakować i w plener. Przy okazji mogłabym też ponarzekać, że choć teoretycznie 40 minut to bardzo dużo czasu, w przypadku lalkowej sesji to jak nic. Bo w tym czasie trzeba wybrać odpowiednie miejsce, wypakować lalkę, ustawić, zrobić zdjęcie, poprawić, zmienić pozycję, sprawdzić czy nikt się nie zbliża, przenieść się, ustawić, poprawić, zrobić zdjęcie, przenieść, sprawdzić, ustawić....... a na koniec jeszcze spakować. A lalki były aż trzy.
Ale marudzić tym razem nie będę.
Powiem krótko że się udało. I nie dlatego że jestem genialnym fotografikiem, który w połączeniu z genialnymi modelkami może dokonać rzeczy niemożliwych.
Po prostu przeciągnęłam zagwarantowane minuty o kwadransik, ryzykując przy tym ewentualnym nakryciem i przyłapaniem na gorącym uczynku.
Szczęśliwie nikt mnie nie przyłapał a ryzyko się opłaciło :). Chyba :) Przynajmniej mam taka nadzieję
Dziś pierwsza odsłona kolekcji która zaprezentuje Summer - na dodatek w okularkach przeciwsłonecznych, które, na marginesie, zaginęły gdzieś po sesji :(.
No i chyba po raz pierwszy zobaczycie marynarkę w moim wykonaniu :)
Nie mam się co tak cieszyć, bo to szczyt krawieckich umiejętności na pewno nie jest, ale to o krok lepiej niż wersja śmietnikowa, dlatego pojawia się na blogu.
No i chyba nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam miłego oglądania :)
Kolekcja: Sweet flower
Modelki: Summer
Coprawda Summer w tej marynarce wygląda jak skrzyżowane Pudzianowskiego z Danym Zuko z Grease, ale co tam. Na pierwszy raz nie tak strasznie. No i ewidentnie to chowanie i wyjmowanie bardzo naruszyło fryzuję modelki. Niestety z powodu przymrozków nie byłam w stanie odtworzyć tła do korekcyjnej sesji :)
W tym temacie musicie być łaskawe :)
Bardzo fajna sesja:) Niesamowite, że udało Ci się uchwycić w listopadzie taki ładny dzionek, na zdjęciach prawie lato, ah... wyszło pięknie DG
OdpowiedzUsuńTo był ostatni dzwonek :)
UsuńPo dzisiejszych mrozach taka sztuczka się już nie uda.....
przeklęta zima
Przyznaję znowu zaskakujesz :) niesamowita stylizacja disco i chociaż naprawdę ciekawie wygląda w warunkach naturalnych - te zgrywające się kolory! to i tak widzę Summer na parkiecie przy muzie z Gorączki sobotniej nocy:D! Super są te złote spodnie, no i okulary - udany zakup!! Co do marynarki - Anno nie wiem jak to robisz, bo na pewno nie jest to łatwa sztuka, wyszła fantastycznie! ag
OdpowiedzUsuńNo właśnie za ze względu na to disco tak długo czekałam z premierą :)
Usuńciężko było znaleźć pasujące tło do takich wystrzałowych spodni :)
Co do marynarki to jest jeszcze dużo pracy przede mną.....