Poszłam na całość. Na oczach gapiów sfotografowałam Darię.
Ale łatwo nie było :)
Chyba po prostu rzeczywiście mam coś, co przyciąga do mnie ludzi jak magnes, albo ludzka ciekawość i wścibskość zaczyna osiągać apogeum.
Nie wiem czy to przez wszechobecne reality show ludzie nagle poczuli że muszą się strasznie interesować życiem ludzi, nawet tych nieznajomych.
Wybrałam się ostatnio na zakupy. Tak bardzo wygodna jest mi opcja rowerowa że staram się z niej korzystać póki jeszcze pogoda na to pozwala.
Tylko że skoro już raz udało mi się pstryknąć parę fotek moim lalkom "na mieście", dlaczego by pomysłu nie powtórzyć...
Jednak teraz już bez żadnego ciśnienia, bez presji. Priorytetem były przecież i tak zakupy. A jeśli przy okazji znajdę fajne miejsce na plenerową sesję....
Zabrałam ze sobą tylko Darię.
Po pierwsze podczas zakupów każdy centymetr sześcienny powierzchni pakowalnej może się okazać na wagę złota, po drugie więcej niż jedna lala byłaby dużą pokusą do kombinowania dwóch sesji, a to już presja, i po trzecie wiedziałam że bateria w aparacie lada moment może zacząć migać na czerwono więc dwóch sesji mimo największych chęci i tak nie obskoczę.
Daria zaprezentuje mój najnowszy zakup poboczny :P (chodzi o buty które dołączone były do okularów). Tak je skrytykowałam a przy pierwszej lepszej sesji wciągam na girki :)
No taki ze mnie przewrotowiec.
No może nie taki, po prostu kolor dopasował się świetnie do stylizacji, a skoro już je mam, to niech sobie lalka pohasa w nowym obuwiu, nie będę jej żałowała :)
Szczególnie ze to takie pierwsze sportowe buciorki.
A skoro był to wypad czysto zakupowy, bez żadnej francji-elegancji i właścicielka Darii, czyli ja, miałam na sobie sportową blue kamizelkę postanowiłam w tym stylu i tych barwach odziać i Darię.
Gdyby coś nas gdzieś grzmotnęło na pasach czy drodze, dobrze będzie wiedzieć, że odnaleziona przy mnie lalka będzie chociaż pasowała do mnie kolorystycznie :DBody to efekt mojej ostatniej masowej produkcji. Lubię ten nadruk w delikatne kropeczki. Szkoda tylko że nie są we wszystkich kolorach świata a tylko niebiesko-różowe, ale przecież wszystkiego mieć nie można :)
Spódniczka to też debiut na blogu. Miała być taka fajna z półklosza, ale chyba przesadziłam z szerokością. Patrząc na nią aż marzy mi się taka tradycyjna rurkowa wycieruska najlepiej jeszcze powycierana. I zrobi się jeszcze, zrobi.
W głowę już weszło i nie ma odwrotu :D :D :D
Sweterek - chciałam żeby było trochę jesiennie i coś nie pasowało mi układanie się spódniczki na górze - podkradłam z kolekcji 50shades
Słów parę o samym powstawaniu sesji opowiem zaraz, bo może ktoś skusi się na odpowiedź gdzie sesja miała miejsce :)
Zatem zapraszam do oglądania:
Kolekcja: no name
Modelki: Daria
Głupio mi się tak samej wychwalać i komplementować, ale podoba mi się to wycięcie z tyłu body :)
Jakieś pomysły?
Jakieś sugestie?
To mała podpowiedź
Znów po raz pierwszy w życiu, postanowiłam przejechać się ścieżką rowerową wzdłuż rzeki, choć wiem że na razie (jak wiele ścieżek rowerowych w naszym mieście) prowadzi do nikąd. Jadąc mostem zauważyłam że jest tam pusto, trawka ładna, bujna, zielona, słońce świeci, burzowe niebo nad nami.
Kilka zdjęć mogłoby się udać. I nawet kusiło mnie żeby cyknąć Darii kilka fotek na zielonej trawce, ale ani nie zabrałam mojego grzybowego koszyka (tym razem byłby piknikowy), ani kocyka, i nie miałabym tyle odwagi żeby na pustym polu hasać po niewyznaczonym do tego miejscu, a na dodatek jeszcze rower który samodzielnie nie stoi :).
Coś innego się wymyśli. Jadę więc sobie dalej, spokojnie, wolniutko, a tu naprawdę ani żywej duszy. Mówię sobie raz kozie śmierć. Obok mnie murek, widok na rzekę, rozmyślnie stanęłam tak by do najbliższych ławeczek było sporo drogi (na wszelki wypadek by nikomu nie przyszło do głowy rozsiąść się wygodnie na jednej z nich i udając relaks i wypoczynek podglądać moją sesję).
Tylko zsiadam z roweru a tu ruch się wzmaga.
Jakby w moim przypadku nie było to do przewidzenia.
No to stoję przy rowerze, grzebię sobie w plecaczku, poprawiam Darii fryzurę, wieszam nitkę na szyi. Rowery się rozjechały spacerkiem idzie dziad.
Gram dalej na zwłokę, zdejmuje moją blue kamizelkę, pakuje na różne sposoby do koszyka, dziad oddala się wystarczająco, mijając nawet i tak daleko położoną ławeczkę. Myślę sobie że już pójdzie, co go obchodzi dziewczyna minięta 150 metrów temu. Wyciągam lalkę, wyciągam aparat, ustawiam Darię do pierwszych zdjęć a dziad się zawraca.
Szlag by GO trafił. Co za wścibski element. Czy chęci podglądania innych rosną proporcjonalnie do wieku u wszystkich??!!
Co robić?. Pstrykać fotki dalej czy jak jakiś przestępca ukradkiem i nerwowo chować wszystko w pośpiechu i uciekać przed siebie?
Przecież nie robię niczego złego do cholery. Ani tym bardziej zabronionego. Jedni robią zdjęcia kobietom, inni ptaszkom, motylkom, kwiatkom a ja mogę lalkom. Postanowiłam pozostać, choć serce to myślałam że mi żebra połamie. Znalezienie publicznego miejsca które jest w stu procentach puste i takim przez całą sesję pozostanie jest niemal niemożliwe. Jeśli ucieknę teraz, to uciekać będę do końca życia. Trudno. Niech sobie dziad myśli co chce. I nawet niech stanie mi prawie pod nosem z tej swojej wścibskości. Co zaczęłam dokończę.
Dziad ostatecznie nie okazał się na tyle wścibski by pod nosem stanąć, ale z wystarczającej dla siebie odległości (zapewne dalekowidz :D) oglądał co robię do końca. Trudno jego wybór.
Ja przynajmniej się przełamałam. I to na tyle żeby dwieście metrów dalej robić kolejne zdjęcia olewając dokładnie faceta-rybaka który dosłownie przechodził przy mnie.
To w takim razie gdzie następna sesja?
W kościele? A może zmałpować Steczkowską i wybrać się na cmentarz.... Nie, to za bezczelne i za bezmyślne nawet jak dla mnie :)
No sesja warta podwyższonego tętna:) wspaniale się prezentuje Daria w każdej z wybranych przez Ciebie lokalizacji, zarówno przyrodniczej jak i miejsko-murowanej. No i śliczne ubranie, pierwszy raz TAK dla tych słitaśnych kropeczek, z tą jeansową spódniczką i sweterkiem pięknie się zgrywają i i ten niebieski make'up do tego:) No i buty w punkt! Każde zdjęcie jest piękne - gratuluję:)!
OdpowiedzUsuńCo do lokalizacji miejsca nie mam pojęcia nie bywam w tych okolicach Piły jako posiadaczka psa biegającego często odwiedzam za to okolice lotniska:) ag
A dziękuję, dziękuję. Przy tak spartańskich warunkach też myślę że jest nieźle.
UsuńNo i pomijając stany przedzawałowe przygotowanie sesji z mojej strony jest prawie minimalne. Nie należy też bagatelizować powiewu świeżości i odmiany od wszechobecnego ostatnio balkonu czy lasu :D
Bezczelność czasem popłaca, sesja wyszła super, na tyle że mam problem z wybraniem najlepszego zdjęcia:) DG ps. nie mam pojęcia gdzie to jest
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement :) A czy ja mam faworyta?
UsuńChyba stawiam na zdjęcie czwarte.
A rozwiązanie zagadki to ulica Browarna od tyłu (widziana od strony szkoły policji) Budynek pomiędzy kościołem Stasia Kostki a szkołą muzyczną. Na "chyba moim ulubionym zdjęciu" czerwony kościół ze swoja wieżą zegarową próbuje się nawet przebijać przez zielony busz ;D