Nawet nie mam ochoty i zamiaru wypowiadać się w tym temacie.
Pazerność dzieciaków, pomimo że to tylko dzieciaki, ciągle mnie zastanawia, tym bardziej że są już w wieku szkolnym. Skoro posiadają legitymację szkolną powinni posiadać też wiedzę, że nie jest zbyt rozsądnym pukać do drzwi nieznajomych po cukierki, szczególnie że nie towarzyszy im żaden dorosły opiekun.
Za to bezczelność, brak wyobraźni i brak myślenia ze strony rodziców wręcz mnie wk***ia.
Jaki rodzic pozwala, po godzinie 18:00 późną jesienią, łazić swojemu dzieciakowi po obcych domach żebrząc o cukierki. Do ludzi z którymi nigdy nie zamienili żadnego zdania.
Chcesz swojemu dzieciakowi zrobić frajdę?
Zabierz go do cioci Krysi, wujka Henia, babci Amelii, do swojej przyjaciółki, i wszystkich koleżanek z pracy które posiadają dzieci w wieku podobnym i odwdzięczą się tobie taką samą wizytą po cukierka.
Ale do cholery, nie pozwalaj mu łazić do obcych ludzi, a właściwiej, pilnuj gdzie RAZEM idziecie. Cały świat niekoniecznie musi czuć obowiązek obdarowywania Twojego dzieciaka cukierkami, tylko dlatego że ktoś sobie wymyślił takie święto.
Widzisz świecące dynie na moim ganku? Widzisz halloween'owo ozdobione drzwi? Papierowe kościotrupki wiszą na moich oknach? Bibułowe zwłoki dyndają na moim balkonie?
Nie?
To spadaj.
Nie jest dla ciebie dość jasne przesłanie że ja się w to nie bawię?
Naprawdę muszę na drzwiach wywiesić tabliczkę "won" (lub bardziej dobitną) żebyś zrozumiał aluzję?
No, to teraz do tematu głównego.
Jeśli się Wam wydaje że życie gwiazd to tylko splendor, luksusy, sława i bułka z masłem popijana francuską, butelkowana wodą mineralną, to jesteście w wielkim błędzie.
Tak, tak. Życie gwiazdy to bardzo ciężki kawałek chleba, niekiedy czerstwy, i kto miałby wiedzieć o tym lepiej niż Barbie.
Ponad siedemdziesiąt lat życia wiecznie na świeczniku, wiecznie na widoku, wiecznie oceniana, wiecznie rozkładana na czynniki pierwsze i nierzadko przy tym krytykowana. Bo za różowa, bo propaguje niemożliwą do osiągnięcia dla zwyklej kobiety figurę, bo miesza dziewczynkom w głowach, bo jest plastikowa, bo jakość jej garderoby schodzi na psy, bo zmalowana jak transwestyta przed występem, bo kiepsko artykułowana....
No ileż ta biedna lalka może jeszcze znieść !!!!!
A pomyślał ktoś że w życiu prywatnym też się biednej dziewczynie coś psuje?
Że coraz rzadziej można ją spotkać z ukochanym Kenem. Kiedyś były przejażdżki autem, wspólny czas z kieliszkiem szampana przy basenie, częste wypady na łono natury - przecież kupili sobie nawet camper'a
A teraz?
Albo biedulka sama z dziećmi uśmiecha się do nas ze sklepowych półek, albo samotnia ucieka w pracę bo to czy w lecznicy weterynaryjnej, czy jako dziennikarka, albo ostatnio jako pani reżyser szuka swojego miejsca na ziemi. Najgorzej że coraz częściej widać ją w towarzystwie nowych ubranek. Żeby nie wpadła biedulka w zakupoholizm z tego wszystkiego.
I tak moim skromnym zdaniem, cud że tyle wytrzymała :)
Ile razy zdarzyło się Wam wyjść po mleko bez pełnego makijażu, w nieco rozciągniętym dresie. Ile razy niezauważone przemknęłyście przez sklepowe półki w sportowym obuwiu i wczorajszych włosach.
A ona nie może....
Wiecznie piękna, wiecznie "zrobiona", wieczni wystrojona, wiecznie zadowolona z uśmiechem na twarzy.
I to było inspiracją do mojej dzisiejszej sesji.
Glamour. Piękna modelka, piękna kreacja, blask fleszy, światła jupiterów, przepiękna sesja, tylko na koniec prawdziwa prawda....
Kolekcja: no name
Modelki: Ania
Modelki: Ania
Ale wykombinowałam co?
I nawet nie zamierzam Wam się przyznawać czy było tak naprawdę czy może trochę dopasowałam jedno do drugiego :P
To zostanie moją słodką tajemnicą.
Co tajemnicą nie zostanie, to mój nowy pomysł inspirowany tym wpisem, którego raczej w życie nie wprowadzę, ale osobiście uważam że jest całkiem niezły.
Myślę o założeniu konta na fb czy instagramie ale nie jako Dex czy inna właścicielka lalek ale jako Barbie.
Wrzucać tam lalkowe selfie, dzielić się jej życiem prywatnym, przemyśleniami. Mogłoby być fajnie, ale po pierwsze musiałabym wybrać jedną wiodącą lalę a w moim przypadku to niemożliwe, a po drugie wymagałoby to systematyczności i odpowiedniej częstotliwości, a tego nie zapewnię nigdy :)
A jak podoba się Wam kreacja?
Prosta jak drut i nie tylko w zaprojektowaniu i wycięciu, ale również w szyciu, o ile nie zakładacie bazy sukienki na podszewce :)
Taką miałam małą tęsknotę do balówek. I coś mi się wydaje że od czasu rozpoczęcia romansu z pierwszą wersją kopciuszkowej kreacji będzie mnie co jakiś czas do tego rodzaju garderoby ciągnęło :D
Na koniec jeszcze takie moje przemyślenie.
Okazuje się, ze diorama nie tylko jest za ciasna dla moich pewnych mebelek, ale również może być ciasnawa dla pewnych moich projektów ;P