wtorek, 21 kwietnia 2015

Peruczka Kopciuszka

Czas na drugą odsłonę balu :)
A skoro zielono-żółta kopia sukieneczki Elli została nazwana na blogu nowoczesną wersją kopciuszkowej bezy to ta kiecka jest mega współczesna.

Ale czy ktoś powiedział że sukienka balowa musi być do klasyczna?
Absolutnie nie.
A ja, choć z wielką przyjemnością, zostałam wchłonięta w balowe projekty to z tym tchnieniem nowego nie mogę się rozstać.
Ale to chyba nic złego, czy grzesznego uwspółcześnić wizję disneya? :)
Więc....
ta suknia została zainspirowana sukienką która pojawiła się w pierwszej odsłonie Urban africa oraz puszką Coca Coli.


Pamiętam, że podobała się Ani i była jedną z jej faworytek.
Mnie dodatkowo cały czas pociągają tasiemki. i pomimo wcześniejszych mało udanych prób, jak mówiła filmowa Judyta, "ja się nie poddaję, nigdy w życiu!" więc chodzi to mi to bezustannie po głowie.
A jak ciągle chodzi, to się  w końcu wychodziło :)
Chciałam żeby ta kreacja, w przeciwieństwie do tradycyjnej bezy pierwszego projektu, zachowała swój balowy przepych i rozmiar, ale była bardziej opływowa i spływająca. Pomysł na bazę dołu się wyklarował a ja zasiadłam do wycinania i przypalania końcówek wstążeczek.
Tak wyglądały przygotowania do szycia:




Tutaj oczywiście największy problem stanowiło przyszycie całego dołu, bo choć wersja ostateczna nie wygląda aż tak spektakularnie, na spódnicę poszły nie tylko dwa, trzy czy pięć metrów tasiemek a całe dwie szpule.
Dodatkowo przed samą metą sknociłam dół, odrobine go przycinając, i przed właściwą sesją musiałam doszyć jeszcze  około trzydziestu paseczków.
Ale nie uprzedzając faktów :)
Problemem okazały się również cekiny na sznurku przyszywane do górnej części kreacji. Przy tej skali nie ma siły żeby coś nie ułożyło się tak bym sobie tego nie życzyła. A już szczególnie jak wszywane są północy i są jednym, jedynym, malutkim ostatnim etapem wykończenia sukienki :)
Więc szyłam do drugiej nad ranem, bo jak tu nie poświęcić kawałka nocy by dzieło było gotowe na potencjalną poranną sesje, ale zamiast zgrabnej i smukłej Anji Fashionistki, w nowej sukience moim oczom ukazała się barczysta Anja Pudzianowska ;P 
Wypruwanie i przeszywanie zostawiłam oczywiście na dzień  następny :).

Złożona sukienka nie wygląda zbyt spektakularnie, przypomina raczej tandetne peruczki na karnawał z Biedronki czy Pepco



Choć przyznam, że sama chętnie ponosiłabym takie kolory na własnej głowie. 
To peruczkowe wrażenie podkreśliłam a nawet spotęgowałam dodatkowo przycinając na długości przód sukienki. W mojej durnej głowie założyłam, że lepiej będzie to wyglądało jeśli przód będzie sięgał dokładnie do ziemi. Równiutko go przycięłam i ze zgrabnego dołu zrobiła mi się przykusa grzywka w tej peruczce :D Ale tego durna głowa już nie założyła.
Stąd te przeróbki, a dokładniej rzecz ujmując doróbki.

Jako ciekawostkę przyrodniczą dodam tylko, że samo spruwanie tasiemek do wersji finalnej zajęło mi prawie cztery godziny. 

Sesja w plenerze była w wersji "sprzed skorygowania" i jeśli się jej dokładnie przyjrzycie, oprócz tego nieszczęśliwego cięcia, znajdziecie tam jeszcze jedną małą różnicę. Szczęśliwie ostatnio często wieje, zatem matka natura nieco ukryła tą niewątpliwą amatorszczyznę :)

W przeciwieństwie do poprzedniej, ta suknia niekoniecznie potrzebuje pełnego słońca, natomiast niezbędny jest tu porządny powiew wiatru. 
To wtedy ujawnia się jej całe piękno.
(ależ jestem skromna!)

Kolekcja: Cinderella
Modelki: Anja






 
Na jednej fotce zajechało trochę Angeliną Jolie :)
I oczywiście, jak to na błyskawicznych sesjach u mnie bywa, na horyzoncie pojawił się psotnik :)
Czy to przypadek, czy kotki zaczęły mieć parcie na szkło? :P
Mało tego, powoli stają się mistrzami drugiego planu....
 
 
 
 Szkoda, że cała sesja nie mogła odbyć się na zewnątrz, ale jak to u mnie, kiepskie warunki lokalowe mam....

Niestety, pomimo chęci, starań i otwierania kolejnych okien nie udało się wywołać wiatru na sesję. U góry przeciąg mógł głowę urwać, ale na poziomie "zero" ani zefirka. Starałam ratować się dmuchawą, ale rezultat jest marny.....
Za to pojawiła się puszka :)
I parę słów wyjaśnienia tej inspiracji :)
oczywiście zakładam że zbędna, bo projekt mówi sam za siebie :D ale czasem fajnie się rozpisać.
Kiedy malutka puszeczka (bo ta której właścicielką się stałam, jest nieco odrobinę niższa, za to zdecydowanie szczuplejsza od puszek "tradycyjnych") trafiła pod mój dach, oczywiście oprócz oczywistej woli jej opróżnienia, pojawiła się chęć jej sfotografowania :).
Wydała mi się taka słodka w swojej malutkości.
I taka "na miejscu" to pozowania z moimi lalkami.
A jak już puszka połączyła się z Barbie, to od razu pomyślałam, o kontrastowym zestawieniu jej z suknią balową.
Tak właśnie narodził się projekt sukni nieco współczesnej, żeby ten kontrast nie przerodził się w "różę do kożucha"  czy "kalosze do futra". Miało być przyjemnie w odbiorze i konsumpcji ale bez groteski.
Ze względu właśnie na puszkę kolory sukni dobrane zostały na podstawie kontrastu i są zimne i neutralne, tak by stanowić tło dla czerwonego elementu.

Już podczas zdjęć, niestety okazało się że te minimalne rozmiary puszki mogły być albo jeszcze mniejsze, albo trochę większe, ale co zrobić.
Również, co mnie bardzo zasmuciło, sesja ujawniła krótkowieczność mojego dzieła. Ciepły wiatr dmuchawy nieco podgrzał tasiemki a te nie dość że się strasznie naelektryzowały, to jeszcze brzydko skosmaciły co spowodowało jej drobne skołtunienie.
Ja, po raz kolejny niemyśląca, już po sesji lekko ją zmoczyłam, by ją odładować, a kiedy już wyschła.... no katastrofa. Delikatne do tej pory tasiemeczki, milusie w dotyku zamieniły się w posklejaną szorstką kupę dredową. Fatalnie.

Żeby to ratować wciągnęłam szczotkę do włosów i zaczęłam ją czesać (ta wieczna w tym przypadku klątwa peruczana). Włoski się rozkleiły, trochę udelikatniły, ale to szczotkowanie jeszcze bardziej pogłębiło procesy skosmacenia.
No i już wiem że po pierwsze suknia jest tylko kilkukrotnego użytku, a po drugie tylko matka natura ma się prawo nią bawić.
Na razie, nieco już naruszona kreacja trafiła dla własnego bezpieczeństwa i ochrony w woreczek śniadaniowy. I w ten sposób będzie przechowywana.
Ale póki co, zapraszam do oglądania sukienki sprzed moich destrukcyjnych działań oraz w domowym zaciszu :)








 
Dla porównania jeszcze fotki dwóch księżniczek razem
 

 
 
I już tak na sam koniec dodam tylko że proces tworzenia tej sukienki natchnął mnie na kolejną cinderelkę :)
Mało tego, jest już w fazie produkcji :P
Ale o tym już następnym razem 




6 komentarzy:

  1. No dobra zatkało mnie...................................................................
    Rany julek jaka boska kreacja!!!! Na początku zastanawiałam się co ty kombinujesz :) (ładnie budowałaś to napięcie tymi fotkami z wersji roboczej) o co chodzi z tymi tasiemkami i już pierwsza fota w pełnej krasie spowodowała pełen opad szczęki! Jacie jaki genialny pomysł - cudo ta suknia, Ty masz takie niesamowite rzeczy w tej głowie - Ania pokaż to!! Udostępnij swój blog i te przepiękne sesje. Wszystko jest na tak wysokim poziomie, kreacje, aranżacje zdjęć, że aż szkoda tego nie pokazać!!
    Suknia pierwsza - Anny to taki bliski mojemu sercu styl z Urban Africa, ale to co ma na sobie Anja to KOSMOS jakiś!! i foty też, niesamowite - wszystkie!!! Teraz to już szacun, ale taki podszyty pełną podziwu zgrozą :O!!! ag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żebym zaprzeczała czy ględziła, ale suknia jest boska bo..... wieje a ja ten fakt wykorzystałam :D
      Bez chociażby zefirka, rozczochrania lub jej rozłożenia KOSMOS gdzieś się ulatnia...
      Ale dobra, załóżmy że reklama jest dźwignią bajeru, a umiejętność sprzedania swojego produktu to też sztuka :D

      Usuń
  2. Anja genialna jest w tej sesji i nie tylko ,aż strach pomyśleć, że chciałaś się jej pozbyć:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No myśl pozbycia rzeczywiście odłożyłam, przyznaję była nieco pochopna :)
      Akurat dziś Anja odbyła kąpiel we wrzątku żeby podkręcić włos. Podobno to działa, zobaczymy.
      Zdjęcia rzeczywiście nie są najgorsze, ale ciągle to jej najtrudniej zrobić ładną fotę.

      Usuń
  3. Nie wierze w to co widze:) sam pomysł zaje fajny a przeniesienie go na żywo. Zatkało mnie. chce taką w wersji dużej:) Suknia przepiękna, czarująca uwodzicielska, z dobrym szykiem, po prostu bajeczna ..... DG Szacun dla Ciebie Aniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka ludzka wersja przy zmianie klimatu na bardziej wietrzny może być ryzykowna :)
      No i ta kwestia krótkowieczności.......
      Po raz milionowy dziękuję za komplementy :*
      Czuję się rozpuszczana

      Usuń