Po pierwsze chciałam pochwalić się moją pokaźną mini biblioteczką. Na chwilę obecną, z poczuciem dużego żalu, zakończyłam produkcję mojego najlepszego dzieła. Wydawało mi się że zużycie siedmiu sztuk kostek klejonych na stworzenie moich książek zagwarantuje mi pokaźny zbiór literatury, przeważnie tej lżejszej :)
Zamierzałam oczywiście się Wam nim pochwalić.
I porażka - cholerka, kolejna.
Tyle wycinania, tyle dopasowywania, tyle klejenia, a moja meblościanka świeci pustkami. Sama nie wiem jak to możliwe. Wydawało się że to będą wielkie ilości.
Do tego projektu miałam powrócić tylko w celu stworzenia magazynu z moimi dziewczynami na okładkach, jednak wygląda na to, że spokojnie będzie można trochę książek jeszcze dorobić.
Ale to nie na teraz. To co już posiadam na razie mi wystarczy.
Większość moich regałów (o kurczę, w tej chwili sama siebie ubawiłam, bo poza mebelkiem tym ze zdjęcia jestem w posiadaniu tylko dwóch innych ;D) jest mała i ten księgozbiór spokojnie jest w stanie wypełnić je w całości.
Następne fotki to w zasadzie tylko udokumentowanie komentarza do poprzedniego sofkowego wpisu.
Droga AG masz sokole wręcz oko :)
Różnica to jednak kwestia milimetrów choć oczywiście w skali lalkowej urasta do wielgachnych dziesiątek centymetrów :)
Pomyślałam sobie, że niewiele tu ostatnio moich przemyśleń. Same zdjęcia i szmatki. Szmatki o samej historii ich powstawania, szmatki w kolejnych etapach produkcji, szmatki na lalkach, szmatki na sesjach.
A tu człowiek ma głębokie przemyślenia, spostrzeżenia, złote myśli, czy błyskotliwe obserwacje ;).
Zatem:
Mało zapowiadane wpraszanie się w odwiedziny, niby na 5 minut, które przeciągają się do godzinnego przesiadywania, bywają często tak cenne i wartościowe, a są tak niedoceniane.....
Aż szkoda.
Weźmy tak na przykład mnie.
Oczywiście pomijając już zupełnie fakt załapania się za każdym razem na solidną porcję (żeby ni powiedzieć kawał) drożdżówy, jabłecznika czy innego ciacha, to taki istotny moment na wymianę wiedzy, dzielenie się spostrzeżeniami, uwagami. Wręcz jest to czas bezcenny.
Bo już wiem że Ramsey, kurczę blade niestety, nie ożeni się z Sansą, że Daenerys wyjdzie ponownie za mąż i bynajmniej nie za Tyriona, że Cersei niekoniecznie poświęci córkę dla swoich sojuszy.
I pomimo płonących pasją oczu w tym wątku nawet nie to było najistotniejsze.
Mam kredki do malowania materiałów !!!
Coś, o czym marzyłam od dawna. Cudne narzędzie które tak bardzo ułatwi mi(przynajmniej teoretycznie na to liczę) podkreślanie wyjątkowości moich ubranek !!!! Zrobi je bardziej unikatowymi, niepowtarzalnymi.
A oto moje cacko:
Na pierwszy i drugi rzut oka wydaje się, że ilość kolorów powinna być wystarczająca, choć żałuję bardzo że mam tyle odcieni żółci a brakuje mi fioletu, takiego jak na ostatniej kopciuszkowej sukni.
Jeszcze ich nie przetestowałam, najpierw muszę coś uszyć i dopiero na gotowych wymiarach spróbuję coś nabazgrać. A z moim talentem malarskim będzie to wyjątkowo trudne wyzwanie i pewnie będę się ograniczać do form graficznych.
Oczywiście są one bliskie memu sercu, choć marzy mi się stworzenie rysunku pięknych kobietek, czy choćby motyli. O chabrach nawet nie myślę, choć tak kusi kredka ta trzecia od prawej.
Zresztą, posiadając już kredki w torebce, w drodze powrotnej do auta moja głowa była zajęta prawie wyłącznie nowymi możliwościami i projektami :)
Oczywiście muszę też napomknąć że kredki pokrzyżowały moje plany na dni najbliższe, ponieważ w moje ręce trafiły również kolejne materiały na przyszłe siedziska :)
Meblarska gałąź domowego przemysłu wcale nie ma zamiaru zaprzestania produkcji. W głowie mam tyle pomysłów, gąbki zakupione i tylko nie wiem teraz na co się zdecydować, no i czy nie dać palmy pierwszeństwa malowanym ręcznie ubrankom.
Wybór trudny, bo w końcu udało się wylukać wśród tańszyzny cud materiał w kontrastowe pasy
A ja tak lubię kontrast.....
Zobaczymy jak warunki lokalowe wesprą moje plany i do czego pojawi się pierwsza okazja :)
Chciałam też podzielić się z Wami efektem ostatecznym tworzenia mojego regału, nad którym pracowałam podczas Waszej wizyty.
TA DA !!!:
Oczywiście znów zdjęcia nienajlepszej jakości bo tworzone wieczorową porą.
Może nie jest to cudo nad cudeńkami ale na potrzeby domowych sesji myślę że się sprawdzi. Przynajmniej mam taką nadzieję ;).
A ten komplet ramek stojący tuż obok, to tak dla przypomnienia, że mój mebelek powstał dokładnie z ramki zielonej.
Można? Można.
A na koniec....
coś czego na blogu jeszcze nie było, czyli......
krótki instruktaż jak w łatwy, tani i szybki sposób zrobić lalkowy mebelek.
Inspiracją do tego wątku i samego pomysłu jest pewna pszczółka M. która niezwykle słodko i rozczulająco podchodzi do moich blogowych wytworów.
Ponieważ jest ona szczęśliwą (mam nadzieję) posiadaczką kanapy, lalkowej książeczki i bukietu kwiatów do szczęścia brakuje tylko..... ławy lub bardziej nowocześnie brzmiącego stolika kawowego.
Pomysł chodził za mną już ze dwa dni.
Brakowało tylko sześcianowego pudełka.
Brakowało teoretycznie, bo czasem trzeba sięgać tam gdzie wzrok nie sięga, a w wyjątkowych sytuacjach tam gdzie wyobraźnia nie sięga.
Nie wiem dlaczego w głowie uparłam się na pudełeczko po kremie. Może dlatego, ze zazwyczaj są one bardziej stabilne i mocne, może że ładniej zadrukowane. Ale dlaczego by nie użyć do tego pudełeczka po herbacie?.
No takie znajduje się chyba w każdym domu, na pewno u mnie :)
Zaczęłam w moim przypadku od odcięcia wieczka. Tutaj z powodu otworu na wyciąganie torebek, blatem kawowego stolika stanie się dno pudełka.
Narysowałam sobie na opakowaniu nogi, wycięłam je, a dla usztywnienia blatu (tego rodzaju pudełka są mało stabilne) podkleiłam go resztkami tektury która pozostała po wycięciu nóg.
Myślę że na upartego, jeśli pudełeczko byłoby bardzo ładnie nadrukowane, to mógłby być koniec pracy, ale w moim przypadku najładniejsze części z przepysznie wyglądającymi malinami zostały wycięte.
Poza tym ten stolik musiał wyglądać bardziej profesjonalnie, bo pszczółka M. przykłada dużą wagę do realizmu moich prac, jak chociażby wytknięcie braku literek w lalkowych książeczkach. Dlatego ławę postanowiłam okleić okleiną drewnopodobną.
I tak w zasadzie, dla starszej dziewczynki, która lalkowe mebelki postawi we wcześniej przygotowanym, czy zakupionym domku, lub dla dużo starszej dziewczynki która tak samo wstawi je w lalkową dioramę, czy porządne pudełko, w którym chowa inne akcesoria służące za tło lalkowemu hobby, to może być etap końcowy. Mebelek wygląda całkiem przyzwoicie i jest przyzwoicie stabilny.
Jednak moja pszczółka, pomimo najszczerszych zapewnień że będzie bardzo delikatna i ostrożna, szczególnie że nie jest zwolenniczką sprzątania, może kiedyś niechcący ławę zarzucić pomiędzy niezliczoną ilość pluszaków.
Z myślą więc o niej, ławę postanowiłam wzmocnić poważnie drewienkiem z podstawek pod talerze.
To powinno pozwolić przetrwać stolikowi nawet pluszakową lawinę, a kto wie, może i nawet oparcie się o stolik pszczółkową rączką.
Drewienko zostanie jeszcze maźnięte białą farbą akrylową, ale na chwilę obecną tak wygląda dzieło niemalże ukończone.
A ponieważ M., w absolutnym przeciwieństwie do swojej mamy, za to prawie jak krew z mojej krwi, uwielbia błyskotki, specjalnie dla niej kawowy stolik został delikatnie upiększony...
Gdyby pominąć etap wzmacniania stolika drewnianą konstrukcją, jego zrobienie zajęło mi niecałą godzinkę. Jak na tyle czasu i materiał z jakiego został zrobiony efekt końcowy jest całkiem zadawalający.
Zostaje teraz już tylko jedno pytanie: Kiedy pszczółka stoliczek odbierze :D
WOW i ten stolik z pudelka po herbacie :O! gdybyś nie robiła fotek na różnych etapach to trudno by mi było uwierzyć:D i jeszcze te świecidełka... ależ Ty masz te zdolności manualne..
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o temat kredek do tkanin to jeśli sprawdza się na moim pierwszym projekcie (mam już wyrysowany wzór na torbie z zestawu) to... otwiera się ocean możliwości :)))) i można swoje zardzewiałe umiejętności w rysunku odkurzyć i ile radochy i zapomnianej pasji jest przy tym i satysfakcji z czegoś co robisz własnoręcznie. Przygodo trwaj chciałoby się zakrzyknąć heheh ag
Już jest??!!!
UsuńDziewczyna? epicka scena walki z Hobbita czy piękniste maki?
Czekam na szczegóły. Z ciekawości jestem nawet gotowa znów spontanicznie się pojawić żeby obejrzeć i dotknąć cudo na żywo
Oj przygodo, przygodo, będziesz trwała !!!
och i zapomniałam o ławie :)
Usuńnajważniejsze że jest tania, szybka i bez żalu można ja wyrzucić jak się znudzi :)
Nie-dziewczyna, tak jak nie miałam pomysłu tak się potem posypały i nie wiedziałam na co się zdecydować, bo torba jedna :)) i umówmy się nie potrzeba mi więcej toreb na zakupy ;) W końcu wahałam się miedzy polnymi makami, malowniczo wyglądającymi kotkami a motywem z Cabin Pressure i doszłam do wniosku, że tak jak mogę się obyć bez maków to nie chcę się obywać bez Cabin Pressure skoro jest możliwość:) a pomysł na konkretny motyw skoro już wybrałam tematykę sam się nasunął, przesłałam ci fotki torby na pół-etapie. Co wyjdzie już po wprasowaniu sama jestem ciekawa, na razie zachowuję rezerwę, bo jednak to kredki i nigdy nie dadzą takiego koloru i kontrastu jaki mam w głowie :)
OdpowiedzUsuńTorbę już widziałam, niezdrowo się przy tym podekscytowałam :)
Usuńże kredki nie dadzą idealnego koloru, kontrastu czy pienego pokrycia. ALe stajesz się posiadaczką jednej, jedynej na całym świecie, unikalnej torby.
A maki będą dla mnie :) jeszcze będziesz miała szanse pomalować :)
Ja jestem bardzo podekscytowana. Wciąż :)
Co do półki, mi już też pożerało kilka odpowiedzi :)
A wcześniej wredny komputer zeżarł mój koment o Twoim nowym regale, mam nadzieję że domyślasz się, że regał zrobił odpowiednie wrażenie:) ag
OdpowiedzUsuńOH ława jest cudowna !!! M. znowu pofrunie do nieba ze szczęścia:) Odbierzemy ją wkrótce jak tylko nasza pszczółka wyzdrowieje. Kurcze to torby wyglądają świetnie, Też bym chciała, ale w przeciwieństwie do Was nie mam żadnych zdolności plastycznych:( DG
OdpowiedzUsuńo... życzę pszczółce błyskawicznego powrotu do zdrowia :(
Usuńława okazała się być bardzo fotogeniczną :) ale mam nadzieję, że przyniesie choć połowę radości co sofka :)
Co do zdolności plastycznych - witaj w klubie :D. Jestem po pierwszej próbie ozdoby poduszeczek i już się z pomysłu dekoracji wycofałam.....