poniedziałek, 1 września 2014

Q&E nie zawsze i nie wszędzie


Chyba powinnam zacząć ten wpis od kompletnego kajania się. Mea kulpa, mea kulpa i jeszcze większa mea kulpa.
Szczególnie że zdjęcia do posta czekają już od prawie tygodnia.
No nie byłabym sobą gdybym oczywiscie nie miała świetnej wymówki na ten zastój w biznesie, choć wierzcie mi, zdecydowanie wolałabym jej nie mieć.
Dopadła mnie klątwa zębowej wróżki. Ja, gryzaczka lodów w każdej ilości , zębowa rozłupywaczka orzechów, wyśmiewca reklamy pasty na nadwrażliwość zębów zostałam boleśnie ukarana. Tak boleśnie, że już prawie od tygodnia jestem 24h/dobę na prochach przeciwbólowych. Męczę się jak przynajmniej rodząca kobieta. 
Ból, rwanie, kłucie dają o sobie zapomnieć na 2-3 minuty a potem znów 2 godziny cierpienia. W takiej sytuacji zdecydowanie ostatnią rzeczą o jakiej myślę jest siadanie przed komputerem i jakakolwiek próba skupienia myśli na czymś innym niż wmawianiu sobie, że w zasadzie "prawie nic nie boli". Ale koniec jęczenia, skoro już przed komputerem zasiadłam.

Jednak zanim do lalek przejdę - brawo dla TVP !!!
Żadna ze mnie fanka piłki nożnej i przyznaję się otwarcie, że wczorajszego charytatywnego meczu nie oglądałam. Nie wiem czy to z powodu mojej zbytniej nadnerwowości, obaw o szczękościsk i kolejne bezsenne noce, jednak co jakieś 5 minut zerkałam na wyniki i nie ukrywam, były zgodne z moimi oczekiwaniami. I choć moja ukochana i jakże życiowa "Brzydula", "Lekarze" czy "Kropka nad i" są produkcją właśnie tvn to sercem byłam z telewizją publiczną. TVN zbytnio obrosło w piórka przez te kilka meczy rozegranych z Donkiem T. i jego drużyną nierobów-polityków.
I jakkolwiek wyśmiewają się z nich Pan Elokwentny i Błyskotliwy Prokop, nieco oklapnięty Król TNV Kubuś Wojewódzki i Wybitny Aktorzyno-Kobieciarz Szu Wielki Nowicki to trzeba przyznać, że bracia Mroczek przynajmniej w obszarze rekeacyjno-sportowym czegokolwiek się dotkną odnoszą sukcesy, bo i taniec z gwiazdami, i biegi i teraz piłka nożna. A żaden z nich, w przeciwieństwie do wielkich ikon polskiej telewizji i kina takich  jak drewniana Kasieńka H.C. aka Sexi Mama, Błyskotliwy Wszędzie Obecny Wielki Cyc - projektantka dziecięcych kocyków Anna M. (niegdyś życiowa partnerka tvn'owskiego króla) czy Wschodząca Star świecąca przez pół filmu Big L na przemian gołymi cyckami, tyłkiem czy pipką Agnieszka M. wcale nie czują się wielkimi aktorami na miarę przynajmniej Grammy czy Oskara (co im się zarzucało w swoim czasie).
Dlatego gratuluje ekipie TVP, nie rozwodząc się dalej nad słusznością czy celowością takowych przedsięwzięć, bo nie tu tego miejsce.

Quick & Easy
Kolekcja powstała quickly, nawet bardzo quickly  - trzy sukienki w jeden dzień. Nic dziwnego skoro to tylko kawałek prostokątnej bawełny z doszytym ozdobnym wykończeniem. Żadna filozofia. Niestety, z powodu tego quick, zaliczyłam również kilka niedociągnięć, ale tak to jest gdy szyje się na akord, bez czasu, spokoju i bez przymiarek.
 
Dlaczego powstała? Tworzenia pierwowzoru nawet nie pamiętam, bo było to rok temu, ale ile razy chciałam dołączyć ją do nowo powstałych kolekcji nigdy tam nie pasowała. Gdzieś zawsze brakowało części wspólnych. Aż tu przy reorganizacji z powodu przyjazdu siorki pomyślałam czemu by nie stworzyć może nie bliźniaczych ale siostrzanych sukienek. Pogoda była ładna, domownicy spędzali czas na ogrodzie, pomyślałam why not.
Uszyłam, wyprasowałam, ubrałam, uczesałam, spakowałam, wybrałam się na szyszeczki i  ...... klops.

Okazuje się, że pomimo wcześniejszego, totalnego i absolutnego zafascynowania lasem nie jest on rozwiązaniem moich wszystkich kłopotów.  
Niby jest ładnie, niby zieleń, błękit prawdziwego polskiego lasu, mróweczki łażące po moich spranych tenisówkach, nawet słońce które ostatnio ukrywało się na widok mojego aparatu za chmurami tym razem postanowiło mi towarzyszyć (co po przerzuceniu zdjęć do komputera jakoś także nie zagrało najlepiej), a i tubylcy widocznie już przyzwyczajeni moją tu bytnością jakoś także przestali mnie nachodzić. No jednym słowem sielsko-anielsko, a jednak coś było nie tak.
Plastic fantastic kiepsko korespondował z promieniami słonecznymi.
Anja zupełnie odmówiła współpracy. Prawdopodobnie wysoka temperatura zcinała ją z nóg. Lalka mimo wsparcia szyszkowego, gałązek i mchu nie potrafiła utrzymać pionu.
Super nowe miejsce okazało się również wymagające co do położenia fotografa bo 3/4 moich pozycji pojawiało się w postaci cienia na zdjęciach więc kąt pstrykania był również ograniczony.
Jednakowoż nie poddając się napstrykałam sporo fotek, uzbierałam dwie reklamówki szyszek, wróciłam do domu, przerzuciłam zdjęcia i .... już wiedziałam że praca poszła na marne. 
W międzyczasie z wielkiego świata przyjechała siostrunia. Wylaszczona że ho ho (i to nie to gwiazdorkowe ho), zrelaksowana, szczęśliwa, spełniona. Niby tylko tysiąc kilometrów a jakby inny świat.
Pobyła, wróciła do siebie a ja zostałam z kompleksami, nieudaną sesją i postanowieniami zmiany swojego życia.
Nowe życie zaczęłam od biegania, a dokładniej postanowień że będę biegała, jednego bardziej spaceru niż rekreacyjnego joggingu którego efektem były nadciągnięte mięśnie łydki i dwie garści jarzębin, ale co najważniejsze - nowym pomysłem na prostą sesję mojej kolekcji Q&E.
I chyba takie easy było potrzebne nowej kolekcji.
Efekt na zdjęciach wydał mi się o niebo (i las) lepszy od pierwszego podejścia.

Co do samej modelki, cóż Anja, w przeciwieństwie do swojej bardziej znanej imienniczki, po raz kolejny mnie nie zachwyciła. To już jej kolejna średnia sesja. I albo z modelką coś jest nie tak, albo fotograf trąba. Może czas pomyśleć o zmianie make-up'u albo bardziej drastycznej wymianie modelki, skoro Anja jest już i tak poluzowana.

Na tą chwilę zapraszam na Quick & Easy w klasycznej wersji biało-czarnej.
A na potwierdzenie mało udanej leśnej sesji załączam dwa dowody :)

 
























2 komentarze:

  1. Patrzę najpierw na te leśne i jeszcze nie wiem o co kaman z tą nieudaną sesją i dopiero jak zobaczyłam zdjęcie numer 3 powiedziałam na głos "AAaaa" . Rzeczywiście spora różnica :) Kontrast z tą czerwona jarzębiną nadał taki fajny słowiański klimat do tej klasycznej białej sukienki i bardzo ładnie wyszło to na tym 3 zdjęciu - chyba najładniej nawet. Zgadzam się, że Anja na niektórych fotach wyglądała jak po prostu lalka (fot. 4,5,6) ale na pozostałych jak elegancka, słowiańska dziewczyna.. A gdzie pozostałe 2 sukienki :)?
    Jeszcze raz wielkie współczucia na cierpienia zębuszkowe - zęby potrafią pokazać co to ból :((
    AG

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozostałe sukieneczki czekały na wielkie porządki, eliminacje no i znak wodny który ma się w końcu na zdjęciach pojawić :) :) :)

    OdpowiedzUsuń