Ojej, ojej, ojej i dodam jeszcze Ola Boga. Popsułam swoją najpiękniejszą kanapę!!!!
DLACZEGO!!!???
Po pierwszej to JUŻ nie była najlepsza moja sofka. Od tamtego czasu udało mi się przynajmniej dwa razy zbudować coś fajnego.
Po drugie sofka miała pewien drobny mankament, którego na szczęście nie było widać na zdjęciach, ale na dzisiejszym poziomie zaawansowania projektowego, już mi przeszkadza (i dlatego też nie zdecydowałam się sofy puścić w świat). Jej ozdobny bok nie był stabilny, co pokarze Wam na dzisiejszych zdjęciach. Pewnie że jakoś bym to przeżyła. Wystarczyło że mojej lale po prostu się o niego nie opierały. Ale.... skoro zaczęłam bawić się więcej drewnem, skoro mam też już swoje patenty na przytrzymywanie pewnych elementów (nawet budując z tektury), to czemu nie spróbować jej poprawić. Tym bardziej że jej dół nie podobał mi się od początku.
No to ja dzisiaj żegnamy w ostatniej, przygotowanej, specjalnie dla niej sesji.
I tylko dodam, że nie tylko sofa zaprezentuje się dzisiaj godnie. Lena i czerwone balerinki wyglądają równie ślicznie.
Oh dear, dear, dear, and let me add Oh God. I broke my most beautiful couch !!!!
WHY!!!???
Firstly, my sofa was ALREADY not the best one. Since then, I've managed to build something cool at least twice.
Secondly, the sofa had a slight drawback, which fortunately was not visible in the photos, but at my current level of design advancement, it bothers me (and that's why I decided not to let the sofa out into the world). Its decorative side was not stable, and I will show it to you in today's photos. Sure, I would have survived it somehow. It was enough that my dolls just didn't lean on it. But ... since I started to play with more wood, since I already have my patents for holding certain elements (even when building from cardboard), why not try to improve it. Especially since I didn't like its bottom from the beginning.
Well, today we say goodbye in the last session prepared especially for sofa
And I just want to add that not only the sofa will present itself with dignity today. Lena and red ballerinas look equally lovely.
Bardzo lubię te moje przerobione balerinki, ale za żadne skarby nie chcą się trzymać na lalkowych stópkach, więc nie mogę ich zabierać na zewnątrz.
Ach, przynajmniej cieszą oko we wnętrzach.
A moje jednokolorowe plisowanki okazały się apteczką pierwszej pomocy przy szybkich stylizacjach. Zawsze pasują i zawsze ratują :)
Będę musiała pamiętać o tym przy kolejnej wyprawie do sklepu materiałowego.
I really like these converted ballerinas, but they don't want to stick to doll's feet, so I can't take them outside.
Ah, at least they please the eye inside.
And my single-color pleats turned out to be a first aid kit for quick styling. They always fit and always save a day:)
I'll have to bear that in mind during next trip to the fabric store.
Ciekawa ta sofa, a lala pięknie na niej pozuje. ;)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga poprzez bloga Ayi. Dodaję do obserwowanych. Pozdrowionka. ;)
Dziekuję, witam w moim mini światku :)
UsuńNo tak to już jest, że wraz z naszym osobistym rozwojem i doskonaleniem, te pierwsze nasze wytwory przestają nas satysfakcjonować, mimo, że nasi obserwatorzy tego nie dostrzegają. Jednak to dobrze o nas świadczy, że chcemy się rozwijać, że powiększamy swoje umiejętności, warsztat. To jest bardzo satysfakcjonujące. I pomyśleć ileż talentów rozwija w nas lalkowanie. Działaj Zdolniacho, działaj :-)
OdpowiedzUsuńChoć czasem bywają momenty frustrujące, choć czasem bywają momenty stresujące, choć czasem bywają momenty irytujące, albo nawet przykre - dziś mogę powiedzieć ze nie żałuję, że rozpoczęłam tą przygodę kilka lat temu.
UsuńŚliczna ta sofa, a panna bardzo wdzięcznie pozuje.
OdpowiedzUsuńPanna wdzięcznie pozuje - przyznaję z lekką satysfakcją (jakby nie patrzeć to trochę to moja zasługa 😁😋), a o sofce pomilczę jako że już jej nie ma, ale był czas że byłam z niej dumna
UsuńI znowu się powtórzę- przepadam czytać jak i o czym piszesz; zdjęcia też wzbudzają moje uznanie a sofa jest cudna (z perspektywy czytelnika bloga nie ma szans domyślić się jakichkolwiek jej mankamentów!)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie zdjęcia nawet bez photoshopa potrafią ukryć duuuużo.
UsuńZrobię nową, mam nadzieję, że równie fajną a przy tym stabilniejszą.
Szczerze mówiąc, rzadko kiedy zabieram buty lalkowe, kiedy idę robić zdjęcia na dwór, zwłaszcza jeśli but się słabo trzyma.
OdpowiedzUsuń