Ja moją majówkę miałam spędzić zupełnie inaczej.....
W związku z tym że dom Pszczółki jest już prawie gotowy, czas zacząć myśleć o domowej wersji w skali mini. Miałam więc wielkie plany na jakiś fotel, może krzesełka......
Skończyło się zupełnie inaczej, ale już powinnam przywyknąć że los pisze mi inne scenariusze.
I powiem "to nic". Są rzeczy ważne, ale i dużo bardziej istotne, które liczą się tak naprawdę. Jeden fotel mniej czy więcej nie robi mi już wielkiej różnicy. Wierzę że będę jeszcze miała sporo czasu i przyjemności pochylenia się nas mini mebelkami.
Za to w sobotę udało mi się zorganizować aż cztery mini sesje.
Oczywiście kiedy Barbiochy ubierałam słońce świeciło przepięknie, trawa aż iskrzyła od promieni słonecznych jednak kiedy zdążyłam moje panny przygotować niebo do samej nocy spowiły szare, bure, deszczowe chmury.....
Ze słońcem czy bez, plan chciałam zrealizować, więc zdjęcia są zrobione.
I dzisiaj, choć to już niestety nieuchronny koniec najdłuższego weekendu w roku jedna z tych sesji.
Nie przestylizowana, choć pewnie niektórzy z Was mogą dojść do wnioski że nie tylko nieprzestylizowana to nawet niewystylizowana, ale tak chciałam żeby było już wiosennie, majowo, leciutko, optymistycznie.
Some of us may have May's picnics, barbecues, SPA weekends, kayak trips or wet homeparties. There are also those who will have this long may weekend not so funny and joyful. Maybe full of work, duties or sad tasks.I was supposed to spend my days differently .....Due to the fact that big house for my favourite m.Bee is almost ready, it is time to start thinking about the mini home version. So I had big plans for an armchair, maybe chairs ......It ended completely differently, but I should already get used to, that fate writes for me different scenarios.And it's all right. There are important things, and much more important, which really counts. One armchair does not make much difference to me anymore. I believe, I will still have a lot of time and pleasure to doo mini furniture.But on Saturday I managed to organize a four mini sessions.Obviously, when I was dressing my dolls up, the sun shone beautifully, the grass sparkled from the sunlight, but when I had my maidens prepared the sky, till night, was gray, breeze with rainy clouds.With or without sun, I wanted to accomplish my plan , so the pictures are done.And today, though it is unfortunately the inevitable end of the longest weekend of the year, I present one of these sessions.Not overstylized, although probably some of you may come to the conclusion that not only overstylized, but also not stylized, but I wanted it create spring, May, lightly, optimistically set of clothes.
Dlatego dziś królową jest czerwień. Jeden z moich ulubionych kolorów. Pełen radości, siły, werwy. Mocy.
Góra, jak w wielu moich ostatnich projektach jest banalna. Zwykłą bawełniana bluzeczka. Już dawno straciłam kontrolę nad tym co było już na blogu pokazywane (wpadka z rock'n'rollową stylizacją - która miałą być pierwszą :P), więc nie będę strzelała czy ją już prezentowałam, pamiętaj jedynie że powstałą bardzo dawno temu. Spodnie to też wiekowy projekt, jeden z pierwszych materiałów jaki kupiłam z myślą o Barbiochach. Za to już z uszytymi i działającymi kieszeniami - pełna profeska, i z bez profeski podłożonym dołem spodni. Niestety, podkładanie dołów ubranek na taśmę z klejem, choć wydawało się genialnym, estetycznym i prostym pomysłem w realu zupełnie nie zdało egzaminu (Wam też to odradzam). I chyba tyle.....
The queen is red today. One of my favorite colors. Full of joy, strength, vigor. Power.Top, recently, is banal in my latests projects . An ordinary cotton blouse. I've lost control what was shown on the blog already (my last mistake with rock'n'roll styling - which was supposed to be the first: P), so I will not ques, i remember only that it was created a long time ago. Trousers is also an old project, one of the first materials I bought for the Barbie dolls. But already with sewn and working pockets - masterpiece, and no masterpiece bottom of the trousers. Unfortunately, using a gluetape, though it seemed like a brilliant, aesthetic and simple idea, is not working in real world, (don't do it). And thats all .....
Kolekcja: no_name
Modelki: Ania
Prze zaje fajne spodnie i cała sesja. Aż się buzia śmieje DG
OdpowiedzUsuńmam słabość do tej wszechogarniającej czerwieni z tej sesji
UsuńAnna wygląda tu fantastycznie, TO BARDZO JEJ KOLOR! ma tu też super włosy i naprawdę świetne ciuchy! No i muszę przyznać, że ja z wiekiem też przekonałam się do czerwieni, czasem działa cuda ;)zresztą bardzo widać to po tej sesji, od razu przykuwa uwagę. Plus oczywiście wykończenie w postaci naszyjnika i butów. Buty jak od dawna już zauważyłam masz chyba w tej chwili na każdą okazję:)I te kwiaty jak zawsze pięknie się fotografują! ag
OdpowiedzUsuńI znow nachodzi mnie pytanie. Skoro sama kocham czerwony, skoro każda ania kocha czerwony dlaczego u mnie tak jej malo....
UsuńNawet w tak pochmurny i smutny dzien jak na sesji tam wszystko krzyczy radościa przez tą barwę.
A buty to efekt bożonarodzeniowych zakupów.