środa, 29 lipca 2015

Znów sosny, świerki i mech


Czyli oficjalnie sezon szyszkowy rozpoczęty.
Trzy pierwsze reklamówki przyniesione :)  ale przecież w życiu nie o reklamówki chodzi.

Dałam słowo że stroje kostiumowe na blogu się pojawią. Oczywiście wolałabym żeby w formie "lepszej" niż "gorszej" (poziom trzeba trzymać :P) jednak oznacza to dla mnie trochę stawanie na uszach, rzęsach i końcu języka żeby wszystko ostatecznie okazało się miłe dla oka.

Dziś stanęłam na uszach :)
Jak już wiecie warunki lokalowe ostatnio znacznie, znacznie ograniczyły moją swobodę twórczą.
Nie ma wypadów do bratowej, nie ma wypadów do brata, kurczę nie ma nawet wypadów na miasto po zakupy - nie licząc akurat tych kiedy to ja jestem szoferem. Wrrrrrrrrr.
O przydomowych plenerach mogę zapomnieć. Piękne makowe pole przekwitło, cudnie wyglądające hortensje usychają, o mojej kamiennej ścieżce nawet nie wspominam :(
Dodatkowo lampa w aparacie odmówiła współpracy więc nawet sesje wieczorno-nocne też odpadły, krótko mówiąc bieda. 
Wiem że już od dawna narzekam na warunki, ale tak źle to raczej w całej historii jeszcze nie było :/.

I wstyd się przyznać, ale przeprosiłam las.
Mało tego że las, to znów z przygodami.
U mnie nic nie może być lekkie, łatwe i przyjemne.

Szczęśliwie dla mnie pojawiło się w domu zapotrzebowanie na szyszki. Trzeba przesadzić lawendę, żeby się nie zmarnowała, uzupełnić braki w doniczkach. Powód wybrania się do lasu jasny, czytelny i co najważniejsze, wiarygodny.
Naciągnęłam na Summer bikini, spakowałam do reklamówki - och jak cieszę się, że tutaj gołe stopy są wręcz wskazane :P, - wsiadłam na rower i kierunek las. A w drodze olśnienie. Przecież tam też jest strumyk !!!!!!! Na prawdę może mi się udać cyknąć fotkę lub dwie w wodzie!!! Jestem genialna !!!! Czasami z przypadku, ale to mimo wszystko zawsze genialna.
Do lasu wjeżdżam rozglądają się wokół siebie trochę jak opętana. Mówi się trudno, ci mnie widzący niech sobie myślą i mówią co chcą ale musze się upewnić że nikt za mną nie wchodzi i znajdę 5 minut spokojności na krótką sesję. Nikogo za mną nie widać, nikt za mną nie kroczy, wygląda na to że będę miała swoją chwilę intymności i to jeszcze ze słońcem w tle.
Wewnętrznie czuję że to będzie dobra sesja i kilkoma niezapomnianymi zdjęciami. Dojeżdżam do strumyczka (choć  tak naprawdę bliżej mu do rowu :P), lekki trucht w jedną stronę, lekki w drugą. Wolę mieć pewność że nie będę się musiała tłumaczyć wścibskim babsztylom z lalki w wodzie i aparatu w ręku, zamiast cykać kolejne fotki.
Super - całkiem pusto,
nie super - zamiast adidasów trzeba było wskoczyć w kaloszki,
Super - na niebie mamy słońce,
nie super - woda obrośnięta drzewami i nie ma szans na przebicie się przez korony choć jednego promyczka.
I tak jest dobrze. Mam bikini, mam plener z wodą, słońce dołapię na fotkach z lasu. Kilka zdjęć musi wyjść, nie ma opcji.
Zaczęłam skromnie, przy strumyku, potem pomoczyłam trochę lalkowe nóżki.
Miejsce jako tło nienajgorsze, natomiast dla fotografa ze zwykłą cyfrówką bez dodatkowych obiektywów i pozbawionego opcji większego przybliżania, na dodatek w adidasach, taki teren to ogromne wyzwanie. Bo jak tu zrobić ujęcie od strony wody skoro obydwie jesteśmy na jej brzegu, i to tym samym :P.
Postanowiłam zaryzykować i przejść na drugą stronę.
Będzie też głębiej, dobrze, nowe możliwości, ciekawe ujęcia... ale cholera! zapomniałam zabrać nitki!!. Jak ja utrzymam lalę...
Szczególnie że zamarzyła mi się Halle Berry z Bonda :) Shit !!!
Do domu się nie zawrócę za żadne skarby, trzeba coś wymyśleć....
Włosy!!! Może i wygląda to okrutnie, może wygląda bardzo boleśnie, ale to jedyna możliwość na utrzymanie pionu, no i od czego jest photoshop :)

Kolekcja: Bikini
Modelki: Summer



 









A na deserek:
Wszystkim się wydaje ze życie modelki to luksus. Ciągły blichtr, blask fleszy, piękne stroje, pokazy, luksus, samoloty, podróże, hotele.
No nie zawsze.
Niekiedy warunki znacznie odbiegają od tych idealnych.....
Summer na przykład dotarła tym razem na sesję tak:



Moimi absolutnymi faworytami są zdjęcia po pas w wodzie. Wydają się takie realistyczne, prawie można zapomnieć że to lalka. Choć przy okazji ich robienia pojawił się dodatkowy problem ale o tym za chwileczkę.
Zamarzyło mi się również ujęcie Kylie Minogue z teledysku z Nick'iem Cave'm, ale można powiedzieć, że w tym wypadku uczeń przewyższył mistrza i o ile Kylie udawała topielicę w szuwarach, tak Summer stała się trupem pełną gębą.
Nie chcąc jednak przesadzać i zanadto kusić los, pomyślałam, że na tą chwilę wodną sesję zakończę, jeszcze ze dwie fotki w lesie przy pełnym słońcu i wystarczy. Może w drodze powrotnej, gdy przyjdzie mi na myśl jakaś fajna poza, jeszcze się tu zatrzymam. Na teraz dość. Kramik spakowałam i ruszyłam w las. Ledwie cyknęłam dwie fotki, ledwie usunęłam ślady przebytej sesji, ledwie zgięłam swój kręgosłup po pierwsze szyszki.... ktoś mnie woła z imienia.
Matka chrzestna, wracająca z grzybobrania. Zalał mnie dosłownie gorący pot.
Byłam tak blisko od dekonspiracji !!! Dosłownie o włos !!! Ktoś nade mną czuwa (dzięki Ci Elutku :))
Niespodziewany gość zamienił słów kilka po czym zostawił mnie i moje rozdygotane jeszcze serce w lesie. A ponieważ szyszek w lesie było jak na lekarstwo miałam czas nie tylko ochłonąć i dojść do siebie to jeszcze nabrać ochoty na podjęcie kolejnego ryzyka w postaci kilku dodatkowych zdjęć z wody. No co, w końcu hobby powinno wciągać jak narkotyk.
Szyszeczek uzbierałam, na rower wsiadłam, przy strumyku się zatrzymałam, zabrałam za wyciąganie panny z torby....i prawie jak w jeźdźcu bez głowy, dosłownie znikąd przed nosem śmiga mi dziewczynka na rowerze. Torbę w koszyczku zostawiłam, rower między nogi i wróciłam już spokojnie o domu.
Niech hobby wciąga, niech kusi, niech mami, zdrowy rozsadek i umiar mieć zawsze warto :P

A propos dodatkowych kłopotów z wodną sesją :)


Nawet do głowy mi nie przyszło, że woda może odbijać moją rękę przytrzymującą lalkę za włosy. Mało tego że nie przyszło, to przy pierwszych zdjęciach, skupiając się na pozie i twarzy Summer odbicia swojej dłoni nawet nie zauważyłam. Na szczęście to wszystko pojawiło się na tle odbitych liści, więc nie miałam żadnego kłopotu żeby dłoń ukryć przy pomocy photoshopa.

Zauważyłyście?


I na sam koniec, choć nie ma się czym chwalić, to uważam że porażki też trzeba umieć przyjmować z podniesioną głową. Nie wygrałam ani z Batmanem, ani z Grey'em. Zwycięzcom oczywiście gratuluję, choć i tak moim zdaniem komisja konkursowa to matoły :P !!!!! 

Pozdrowionka,
a jak kajaki?

5 komentarzy:

  1. Aniu sesja jest wspaniała! już kilka razy oglądałam zdjęcia, ale dopiero teraz na spokojnie mam chwilę, żeby zrobić wpis:) Summer jest idealna do takiej letniej stylizacji nad wodą i choć wierzę Ci , że robienie tych zdjęć nie było łatwe i przeszkody w postaci braku kaloszy czy nitki nie ułatwiały sprawy to po samych zdjęciach tego nie widać. Naprawdę udana sesja! wspaniałe zdjęcia w wodzie i to absolutnie fantastyczne dla mnie nr 2!! No i oczywiście zdjęcia w wodzie a la Hally Berry, powiem, że w pewnej chwili przyuważyłam, że pomogłaś sobie fotoshopem, ale ogólnie jak oglądam Twoje zdjęcia to nigdy nie zastanawiam się jak Ty te lalki utrzymujesz w pionie, bo na zdjęciu to po prostu modelki :) a właśnie też mi się skojarzyły leżące fotki z teledyskiem Nicka Cave :D! Ogólnie zawsze bardzo lubiłam fotki leśne więc nie masz co przepraszać, że las :)) Sam wpis czytałam z wielką przyjemnością tzn, nie dlatego,że "tyle niebezpieczeństw o mały włos" tylko dlatego że tak fajnie to opisujesz:)))) aaag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię tą sesje. Jest chyba jedną z ulubionych do tej pory. Taka inna i odświeżająca. Coraz trudniej zrobić coś nowego, coś zaskakującego. I nie tylko z powodu ciasnoty mojego umysłu. Niestety moje modelki to tylko przemysłówka w dostępnej (na moją kieszeń) cenie. A ta sesja nawet mnie samą zaskoczyła efektami.
      Zdjęcie nr2 darzę też wyjątkową sympatią, szczególnie że było trochę ekstremalne. Lalka siedziała sama, bez żadnej asekuracji, wystarczył lekki podmuch wiatru żeby wlecieć do wody i popłynąć z nurtem rzeki, a ja na drugim brzegu....

      Usuń
  2. Ja też gratuluję zwycięzcom i też uważam ,że komisja to matoły :P a na kajakach fantastycznie - Rurzyca to przepiękna rzeka i bardzo udane dwa dni przy wiośle !! ag

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow sesja jest cudna, zdjęcia w wodzie rewelacja, niesamowite kto by się spodziewał takiego efektu??? DG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama byłam zaskoczona :)
      Nawet nie marzyłam że mogą wyjść tak jak wyszły :)

      Usuń