środa, 14 stycznia 2015

Klapa, zimno, twórcza blokada

I pięknie.
Tyle razy przepowiadałam to nadejście zimy, tyle razy wieściłam że winter is coming aż w końcu przyszła, aż nawet dwie.
Jedna ze śniegiem, ze śniegiem i deszczem, z ujemno-dodatnimi temperaturami, lodowiskami na drogach. I choć osobiście mogłabym już do końca życia zrezygnować z zimowej aury na rzecz cieplejszego klimatu, to ta zima to pikuś.
Mnie jednak dopadła ta druga zima. Zima mentalna, twórcza, kreatywna. Zamroziło mi chyba głowę. Mój umysł mi zamarzł i nie chce odtajać.
Były litry gorącej herbaty - wrzątek w ustach, para w nosie i nic.
Była puchowa kamizelka w domu. Jezioro pod pachami, niagara na plecach, potoki na tyłku a w głowie arktyka.
Już nawet usiadłam z nogami w gorącej wodzie. I siedzę tak przed komputerem, woda dawno ostygła, włosy na rękach stanęły z zimna, sikać się chce, a głowa dalej skuta lodem.
Czyżbym się wypaliła? Już nie mam nic do powiedzenia?
No sytuacja w której się znalazłam, mówiąc delikatnie, jest nieciekawa.

Zdjęcia czekają. Gotowe, wyselekcjonowane, podpisane....
Może te 45 wpisów na nowy rok które sobie wyznaczyłam za cel minimalny mnie przygniotły - ale kurczę, przecież w pracy była ciąga presja a cele zdecydowanie bardziej wyśrubowane i wcale się nie blokowałam.
Może za mało czasu spędzam pod prysznicem w sprawie lalek - i to jest możliwe. Genialne pomysły zawsze tam przychodzą mi do głowy. Niedawno pół nocy męczyłam się we śnie bo nie potrafiłam ułożyć równania matematycznego, wstałam, udałam się do łazienki i już chwile potem miałam je w głowie.
A teraz zamiast myśleć o plastiku i mini fatałaszkach po głowie chodzi mi książka dla młodzieży....... mi, starej ..... Milce (żeby nie powiedzieć krowie).
Wczoraj zdjęłam nawet jeden karton z materiałami żeby się nastroić. Siedziałam tak przed nim, gapiąc się jak sroka w gnat i co widziałam? Tylko materiał.

Teraz jednak kilka słów o samej sesji.
Druga część do kolekcji Winter is coming była chyba sesją najdłuższą z wykonywanych, ale mierzona w czasie bezwzględnym :)
Po prostu schowałam lalki w najdalszy kąt domu (i to dosłownie najdalszy) a dochodziłam do nich kiedy miałam sposobność. Oczywiście jak ogólnie wiadomo wszystko co przerywane do najzdrowszych nie należy, dlatego zdjęcia są nieco chaotyczne, jest duży problem ze światłem naturalnym, potem z doświetlaniem (miałam tylko jedno dojście do gniazdka i to na pojedynczym przedłużaczu). Metody przerywanej, oficjalnie i z pełną świadomością, nie polecam. 
W związku z brakiem ciągłości pracy Daria nie ma ani jednej samodzielnej fotki. Jak to się stało, nie wiem. O tyle dobrze, że ta diablica na każdej zbiorówce wygląda fantastycznie, nie była więc wiele stratna. Stracić mogła jedynie jej bluzeczka którą ma na sobie ale to przez dół z jakim ją zestawiłam. Pewnie byłoby lepiej z czymś wąskim. I nawet planowałam taki syreni ogonek, ale bez gotowego wykroju czekałoby mnie dużo przeszywania prucia i dopasowywania a nie było na to czasu. Tak jak premierę każdej kolekcji mogę sobie przesuwać w nieskończoność, to na datę Bożego Narodzenia nie mam żadnego wpływu. Stąd Daria prezentuje się w bombce i prawie zawsze zadartej bluzeczce, ale ciiiiii, o tym nic nie mówiłam :X.
Zresztą Daria w tej całej kolekcji ma pecha bo i jej pierwszy dół doszywany był w 10 minut, w dniu sesji. I o ile na zdjęciu nie wyszło jeszcze tak najgorzej to w rzeczywistości wyglądało to zgrzebnie, tanio i tandetnie. Na szczęcie mała doszyweczka i kilka cekinów po fakcie sytuację odrobine uratowało.
Turkusowe tuniki pierwotnie miały być awaryjnymi bluzeczkami, gdyby błękitne sweterki nie dały rady. Założenie dość słuszne bo podczas ubierania lalek na zdjęcia okazało się że są przydługawe i w żaden sposób nie pasowały do tiulowych mocno marszczonych spódnic. Panny B wyglądały jak w worach na ziemniaki. Szczęśliwie wystarczyło tylko odpruć dolny sciągacz, przyfastrygować ręcznie i z manualnym napędem (tak żeby maszyna nie robiła hałasu) doszyć go wyżej i ciaśniej :)
Zatem nie tylko sweterki mogły pojawić się na sesji, ale również pojawiła się szansa dla bluzek/tunik/sukieneczek, bo na wszelki wpadek tworząc je dodałam kilka centymetrów na dole.
Cóż, chyba z pełnym przekonaniem można powiedzieć że spora część kolekcji jest absolutnym dziełem przypadku.
Nawet niebieska koronkowa bluzeczka Ani, która stałą się moją niekwestionowaną perełeczką tej kolekcji.
Od dawna podchodziłam do tej koronki. Zależało mi na stworzeniu czegoś z głębokim dekoltem, czegoś wyjątkowo delikatnego, subtelnego, z klasą. Nieregularna koronka była do tego idealna. Było tylko jedno ale - kawałki były zbyt krótkie na bluzeczkę.
Pół roku przekładałam fragmenty materiału bezskutecznie żeby w końcu, choć nie mam pojęcia jak na to wpadłam, doszyć do tego body'owe majteczki - zakładam że genialna myśl przyszła do mnie pod prysznicem :)
Wycięłam więc gacionki ze sporym zapasem w górę i okazało się że mogą być całkiem niezłą bazą do koronkowej góry.
Mało tego ze góra prezentuje się całkiem nieźle, body jest genialnym uzupełnieniem dopasowanych balerinkowych spódnic.
To przypadkowe rozwiązanie tak mi się spodobało, że na pewno zobaczycie je jeszcze sporo razy :)

Zatem nie przedłużając....

Kolekcja: Winter is comming
Modelki: Ania, Anja, Daria, Summer






















P.S. czy czytelniczki zauważyły zmianę w wyglądzie kanapy?
Jest po liftingu, dodałam jej nieco objętości na siedzisku pod pufami przez co zyskała lepszą formę. Przedni dół stał się masywniejszy a dzięki temu zabiegowi oparcie optycznie się zmniejszyło

7 komentarzy:

  1. Jak oglądam te twoje kolekcje to czuje się jakbym za każdym razem oglądała Sex w wielkim mieście, czyli coś co mnie urzekło: fantastyczne ubrania, które zmieniają się średnio co 10 minut. Dzięki za to, ze za każdym razem przenosisz mnie w inny świat GD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ piękny komentarz..... moje dziewczyny jak sex w wielkim mieście......
      zaniemówiłam a serce rośnie i rośnie i rośnie.

      Usuń
  2. Sex w wielkim mieście - trafienie w samo sedno! Ależ odświętny nastrój mi się zrobił przy tych sesjach:) a moja ulubienica tu to Anja, to połączenie sweterka z tiulową spódnicą po prostu bomba! i na tych zdjęciach widać,że modelka czuje się gwiazdą wieczoru:) Daria ma bardzo ciekawą bluzkę podoba mi się tylko faktycznie jakoś jej podsuwa się do góry, ale nie zgadzam się z Tobą (mówi widz do projektanta, na którego jest pokazie heh bezczelność), że jej spódnica powinna być obcisła , ta bombka jest przecież rewelacyjna, Summer na ostatnim zdjęciu ma minę jak psotny kotek:)) Jedynie Anna kojarzy mi się trochę z gimnastyczką w tej sukience, szczególnie jak stoją razem z Summer, ale to tylko taka dygresyjka:)
    Poza tym Anno, nie ma opcji, że przy takiej kreatywności skończą ci się pomysły!!
    ag

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. a są jeszcze nowe, choć już cały worek czeka nieużywany :)

      Usuń
  4. Przy kanapie zmian nie dostrzegłam śliczna jak zawsze :) ag

    OdpowiedzUsuń
  5. Bluzka Darii podsuwała się, a raczej była podsuwana przez tą bombkę. To pierwsza spódnica jaką sobie zamarzyłam do tej kolekcji (choć tworzenie jej było jedną wielką drogą krzyżową) ale kiepsko skomponowała się z bluzeczką. Tafta to bardzo sztywny materiał i nie było opcji żeby bawełniana góra była w stanie to objąć i utrzymać w ryzach. Z kolei schowanie bluzki w spódnicę psuło jej efekt. Tak źle i tak niedobrze. Dlatego wspomniałam że bluzeczka wyglądałaby lepiej z czymś wąskim. :)

    OdpowiedzUsuń