niedziela, 1 lutego 2015

Spontan

Wstaję ja sobie dzisiaj rano, balkon pięknie ośnieżony od ściany do ściany, słońce świeci i z myślą, że może być dzisiaj piękny dzień, udaję się do łazienki.
Szczegółami co tam robiłam nie będę Was raczej zanudzała, a kto wie, może i nawet gorszyła :P. Potem była chwila miłości dla kotka, opróżnienie zmywarki, skromne śniadanko, a słońce nadal świeci.
Myślę tak sobie, że ładna pogoda na zdjęcia w plenerze, sam plener też ładny, a na dodatek unikatowy. Przypominam sobie pierwsza grupową sesję.... pamiętacie?

Coprawda śniegu było dużo więcej, ale ubrania zupełnie nie na tą aurę :D
Jedynie ta czapka. Która swoja drogą, jest do tej pory, wyjątkiem, jedną jedyną taką częścią garderoby. No i panny były wtedy jeszcze wyjątkowo sztywne pozytywnie. 
Teraz śniegu niewiele, ale za to kilka wydzierganych sweterków, których ze względu na wiosenno-letnio-jesienną aktywność fotografowania nie miałam okazji do tej pory uwiecznić.
Dużo lepsza sytuacja.
Taaaaaaaaaa, tylko gdzie ja te wełniaczki poupychałam.
Wyciągam jedno pudełeczko - kolekcje opstrykane, wyciągam drugie - kapelusze, następna niedokończona rzecz. Pamiętacie je jeszcze?.
No i genialna myśl, trzeba będzie zrobić z nimi porządek, bo o ile pamiętam, to większość nie nachodzi na głowy moich modelek (nie wiem jakim cudem wzornik- Beti ma najmniejsza głowę, ale wiem, że to przez mojego urodzonego pecha akurat ona była modełkiem ;P). Po co one tu leżą i zajmują tylko niepotrzebnie miejsce. Muszę się tym zająć.
No i znów ta moja kompleksowość wychodzi. Znów próbuję łapać dziesięć srok za ogon.
Nie, nie teraz, kapelusze muszą poczekać. Teraz priorytetem są sweterki, całą moja uwagę muszę skierować tylko ten cel. Pudełko idzie na bok, czyli spowrotem do szafki.
Szukam w kartoniku z gotowymi ubrankami. Wiem, że nie mam prawa tam nic znaleźć, bo przerzucałam jego zawartość kilkakrotnie i wełnianych wyrobów nie było, ale tak na wszelki wypadek - cóż, miałam rację. Burdel zrobiłam, nic nie znalazłam.
Jest kartonik z wełnami. Dam sobie głowę uciąć ze leży tam tylko czysty surowiec w motkach, ale znów na ten wszelki wypadek sprawdzę. Też nic. Cały jednak czas ,już głęboko, ale nadal w głowie siedzą te moje kapelusze. Bo jakoś one tak za wysoko leżały. Nie było ich tyle, żeby zapełnić pudełko. Nie leżały też raczej na torebkach bo z kolei te są w puszeczce. Może pod spodem będzie moje wełniane rękodzieło.
I znów wywalam pół szafki, zaglądam do pudełeczka i eureka!!!! Są.
Słońce nadal świeci, warto spróbować.
Momentalnie decyduję się na to, co mi pierwsze w ręce wpadło, do pudła z ubraniami lecę szukać wolnych dołów. O tak, jak pomocny stał się zrobiony przed chwilą burdel......
A mogły sobie leżeć spokojnie na osobnej kupeczce....
No trudno. Konsekwencje.
Trzeba było zaufać kobiecej intuicji, iść za głosem rozumu. Nie walczyć bezsensownie ze sobą samym, tłamsić swoja naturę.
Ale nie czas się teraz samokamieniować.
Słońce zachodzi, śnieg w tempie ekspresowym się topi, warunki atmosferyczne się pieprzą. Trzeba walczyć z czasem.
Zanim dziewczyny odziałam (szczęście, że nie musiałam i ich szukać), po słońcu  i tak nie było już śladu. Chciałam na nie czekać, ale obleciałam wszystkie okna wychodzące na cztery strony świata i nic nie wskazywało na to że może się jeszcze dzisiaj pokazać.
Skoro już i tak burdel zrobiłam, skoro dziewczyny, przecież w świeżo upranych włoskach leżą odziane w berety gniecąc świeżutkie fryzurki, śnieg topnieje w oczach, postanawiam zrobić po dwie-trzy fotki. Ryzyk-fizyk.
Czy Ania kojarzy swój kapelusik i szalik?

Oto efekt, zapraszam.






 


 


 


Tym razem drugi psuj zdecydował się przeszkodzić w sesji :)
No a przy okazji wyszedł na jaw sekret jakim cudem dziewczyny potrafią samodzielnie stać :)

  
Kapeluszami tez się zajęłam- te kończą żywot :)


P.S. W momencie kiedy kończę tego posta, za oknem słońce w pełnej krasie. Trudno, lale już golutkie leżą w apaszkach.

4 komentarze:

  1. Świetnie wyszła sesja przy tej zimowej aurze. Musze przyznać, że miło popatrzeć na te sweterki, bereciki, czapeczki.... taki większy na mnie bym prosiła, ten z białym kołnierzem:)DG

    OdpowiedzUsuń
  2. Francuzeczka Ci się spodobała? No lalki mają tą zaletę że jedno popołudnie i sweterek gotowy. W rozmiarze human sobie nawet getrów nie umiałam zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poznaję!:D robiłam ten różowy na Summer!
    Najśmieszniejsze, że wcale nie zastanowiłam się jak one stoją haha no stoją w końcu to modelki - to zasługa fotografa, że nie widzę na tych zdjęciach plastikowych lalek a właśnie dziewczyny w swetrach! Ale od początku:
    Anna aż prosi o wielkie śniegowe buty i jakąś muffkę na łapki wiem wiem to była szybka
    improwizowana sesja, nic nie poradzę przyzwyczaiłaś nas do perfekcjonizmu :) i rękawy ma za krótkie, ale to są jedyne uwagi na minus bo cała reszta jest YEY Śnieg!!
    Anja na zdjęciu 6 bodajże - cudo, ależ to fajnie wyszło! Jeszcze z tą kocią łapka w śniegu!!
    Daria fantastyczna, taka milusia w tym szaliku i czapce:))
    Summer nie miała łatwo bo nosiła moje wyroby ale podeszła do tego z humorem i wybrnęła swoja fotogenicznością. Ogólnie zdjęcia w swetrach na śniegu to duża radocha do oglądania!! ag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muffinka !!!!
      ależ genialny pomysł!!!!!! to tych wszystkich czapeczek!!! i przy okazji jakby pięknie ten za krótki rękaw przykryła. Ależ mi piękny pomysł podsunęłaś - gdyby nie niedokończony wpis o Kopciuszku już bym się za druty zabrała od ręki. Ale obiecuje już dziś że będą - w każdym kolorze, w każdym rozmiarze :) Dzięki, dzięki, dzięki!!!!
      U Darii nie widać tak bardzo tego mojego pierwszego krzywaśnego swetra :D
      U Summer gdyby nie te Twoje wyroby sweter wielkiego ptaka wyglądałby gorzej niż komicznie. To one uniosły tą kreację :)

      Usuń