Wpis zatytułowałam trochę przekornie.
Bo ja uwielbiam niebieski i nigdy, przenigdy nie odbieram tego koloru jako lodowaty.
Każdy jego odcień, od bieli do granatu (tak, tak, biały to też odcień niebieskiego 😁) to dla mnie synonim czystości, świeżości, oddechu, przestrzeni, wolności.
Bo ja uwielbiam niebieski i nigdy, przenigdy nie odbieram tego koloru jako lodowaty.
Każdy jego odcień, od bieli do granatu (tak, tak, biały to też odcień niebieskiego 😁) to dla mnie synonim czystości, świeżości, oddechu, przestrzeni, wolności.
I titled the post a bit sarcastically.
Because I love blue and I never, ever think about it as icy color.
Every shade of it, from white to navy blue (yes, yes, white is also a shade of blue 😁) is for me a synonym of purity, freshness, breath, space, freedom.
Every shade of it, from white to navy blue (yes, yes, white is also a shade of blue 😁) is for me a synonym of purity, freshness, breath, space, freedom.
I tak, możecie mi nie wierzyć, ale dzisiejsze stylizacje były moim pierwszym wyborem walentynkowym.
A kto dostąpił przyjemności stanięcia przed obiektywem? Bo jakżeby inaczej myśleć o intymnej bliskości, delikatnych muśnięciach, niedopowiedzianych głębokich spojrzeniach w oczy i po prostu o przytulaskach 😋.
And yes, you may not believe, but today's outfits were my first choice for Valentine's Day.
And who has had the pleasure of standing in front of my camera? Because how else to think about intimate proximity, delicate touches, understated deep looks in the eyes and just about hugs 😋.
No, jak kto! Moja stara dobra Hope, ale w nowym wydaniu .
Pamiętacie jak wspominałam że Boże Narodzenie było w zeszłym roku dla mnie czasem na odświeżenie fryzur dla kilku lalek. Właśnie Hope była jedną z nich. Jej wiecznie tłuste klejem włosy strasznie mnie irytowały. Nie ważne ile czasu spędzałam nad poskromieniem wyłażącego na włosy kleju, zawsze wychodziłam z tej walki przegrana.
Kiedy zastąpiłam moją ukochaną, zawsze sprawdzającą się w każdej sesji Hope nową, nieco bardziej śniadą Oliwią, zrobiło mi się smutno i żal. Naprawdę chcę się z nią pożegnać?
Na pewno nie chcę jej mieć w swoim lalkowym portfolio?
Szczególnie teraz, kiedy mogę mieć siostry bliźniaczki z różną karnacją?
Of course my good old Hope, but in a new edition.
Remember how I mentioned that last year Christmas was a time for me to refresh the hairstyles for several dolls. Hope was one of them. Her perpetually greasy hair irritated me terribly. No matter how much time I spent taming the glue sticking out of the hair, I always came out of this fight a loser.
When I replaced my beloved, always perfect in every session Hope with a new, slightly darker Oliwia, I felt sad and sorry. Do I really want to say goodbye to her?
Am I sure I don't want her in my doll portfolio?
Especially now, where I can have twin sisters with different skin tones?
Hope jest pierwszą lalką z grubymi brwiami, z takimi delikatnymi róźowymi ustami, z dwoma widocznymi dołeczkami w policzkach. Oliwia niby jest jej późniejszą kopią, ale kopią zupełnie inną - i o ile to możliwe.
Szczerze, kiedy teraz o tym piszę, naszła mnie myśl, czy nie powinnam się zastanowić nad tym co się wtedy stało. Czy jestem zbieraczką?! Czy wpadłam w szpony lalkowego kolekcjonerstwa?!.
Czy za 30 lat nikt nie znajdzie moich zwłok pod stertą zniszczonych, połamanych lalek z przetłuszczonymi włosami i pod toną kociej sierści??!!
Hope is the first doll with thick eyebrows, with such delicate pink lips, with two visible dimples in her cheeks. Oliwia is supposed to be her later copy, but a completely different copy - if that's possible.
Honestly, now while I'm writing about it, I'm wondering if I shouldn't reflect on what happened then. Am I a collector?! Have I fallen into the clutches of doll collecting?!.
In 30 years, won't anyone find my corpse under a pile of broken, greasy-haired dolls and a ton of cat hair??!!
Miejmy nadzieję że nie :)
Oczywiście że zrobiło mi się żal Hope, to fajna lalka, z bardzo dobrze działającymi stawami, z idealnym rysunkiem twarzy, fajnym kolorem ciałka, naprawdę musi wylądować bezsensownie w śmieciach???
To głupie. Nieekonomiczne, nieekologiczne.
Let's hope not :)
Of course I felt sorry for Hope, she is a nice doll, with very well functioning joints, with a perfect face drawing, nice body color, she really has to end up senselessly in the garbage???
It's stupid. Not economical, not ecological.
Co mogłam jeszcze zrobić żeby ją jakoś uratować? Obciąć włosy. Najlepiej do zera. W necie jest tyle filmików z rerotu włosów. Mogłabym nawet iść na łatwiznę i nową fryzurkę przykleić do głowy klejem choć to ograniczyłoby przyszłe fryzury, ale umówmy się.....jakie fryzury mają moje lale......
What else could I do to save her somehow? Cut her hair. Preferably to zero. There are so many hair rerot tutorials on the net. I could even take the easy way and glue the new hairstyle to the head with glue, although it would limit future hairstyles, but let's face it.....what hairstyles my dolls have......
Ostatecznie nie licząc na nic, obcięłam jej na pierwszym etapie włosy tylko do wysokości karku. I co? Nie mam pojęcia dlaczego, ale klej przestał na nie wyłazić. Nie rozumiem logiki, nie rozumiem powodu, ale naprawdę od dwóch miesięcy te włosy nadal wyglądają świeżo.
No i Hope skończyła z bobem na głowie 😁 i bliźniaczką w pudełku .
There were no other options, I cut her hair, at the first stage, only to the height of the neck. And what? I have no idea why, but the glue stopped sticking. I don't understand the logic, I don't understand the reason, but really, for two months, this hair still looks fresh.
And Hope ended up with a bob on her head 😁 and a twin in a box.
Pięknym dżentelmenem, który dostąpił przywileju wystąpienia z Hope jest Jack.
Tutaj też po raz pierwszy. A skoro się już tu tyle razy zdobyłam na szczerość, to dorzucę kolejne przemyślenie ze nie wiem co o nim sądzić.
Kiedy go pożądałam przeglądając internet wydawał mi się najbardziej męskim Kenem ever.
Zarost, niebieskie oczy wyraźna szczęka....
Przyjechał do mnie też jako facet z krwi i kości, stanął przed obiektywem i ....
już nie wiem jaki on jest. Coś mi damskiego z niego przebija....
The beautiful gentleman who had the privilege to work with Hope is Jack.
Also here for the first time. And since I've been so honest here so many times, I add another thought,
I don't know what to think about him.
When I wanted him browsing the internet, he seemed to be the most masculine Ken ever.
Stubble, blue eyes, strong jaw....
He came to me as a man of flesh and blood, stood in front of the camera and ....
I don't know what he is anymore. There's something feminine about him...
To tez wyjątkowa sesja ze względu na stylizacje..
Oczywiście para jest skoordynowana strojem, przynajmniej jak tak uważam 😄.
Lubię kiedy moje duety lalkowe do siebie pasują ubrankami i wcześniej, kiedy miałam ambicje na częste występowanie Kenów na moim blogu (to zanim okazało się że nie umiem z nimi pracować i każdy Ken przechodzi mnie automatyczna kastrację przez obiektywem) szyłam z tego samego materiału coś dla dziewczyn ale przy okazji też coś dla chłopaków.
This is also a unique session because of the stylizations..
Of course the couple is coordinated with outfit, at least I think so 😄.
I like it, when my doll duets match each other in terms of clothes and earlier, when I had ambitions for frequent appearances of Kens on my blog (before it turned out that I can't work with them and each Ken undergoes automatic castration in front of y camera) I used the same material to sew something for girls but also something for boys.
Dziwny i śmieszny zbieg okoliczności, ale naprawdę tak się stało.
Jej marynarkę niszczyłam zakładając ją na wełniany golfik. Moje marynarki z ekoskóry szyte były bez podkładania. Cięcie materiału jest jego brzegiem. Dlatego materiał nie jest chroniony przed głupim naciąganiem, a głupie naciąganie miało miejsce właśnie przy tej stylówce 😕😕
Włóczka to włóczka, ma swoją grubość. Szczególnie że biały golfik był jeszcze robiony na grubszych drutach (choć na tamą chwile był najcieńszymi w moim posiadaniu) Marynarka po prostu tego nie wytrzymałą i pękła na plecach.
Oczywiście nie zobaczycie tego na dzisiejszych zdjęciach. Następnych też nie będzie, tak jak nie ma już tej marynarki. Golf też wyleciał przy okazji. Mam nowe druty, nauczyłam dzielić się wełne na cieńsze nitki, czas na nowe golfiki - zapewne ładniejsze i lepiej wykonane, w końcu praktyka czyni mistrza.
Today's duo is not a confirmation of that :) just here I was choosing clothes from completely different projects, while the uniqueness of these sets is that both his and her top ended up in the trash after the photos.....
A strange and funny coincidence, but it really happened.
I was ruining her jacket by putting it on a wool turtleneck. My eco-leather jackets were sewn without underlayment. The cut of the material is its edge. That's why the material is not protected against stupid stretching, and stupid stretching took place with this outfit 😕😕
Yarn is yarn, it has its thickness. Especially that the white turtleneck was still knitted on thicker needles (although at that time it was the thinnest in my possession) The jacket simply couldn't stand it and it broke on the back.
Of course, you won't see that in today's pictures. There won't be any more, just like the jacket is gone. Sweater also flew out by the way. I have new knitting needles, I learned how to divide wool into thinner threads, it's time for new turtlenecks - probably prettier and better made, after all, practice makes perfect.
Sweterek Kenowy może ma swój czar oversize'owy, ale to nie mój czar...
Wolałabym żeby sweter, nawet oversize'owy miał lepiej rozwiązany dekolt. Wolałabym też, szczególnie że mam mniejsze druty, aby sam splot był też gęstszy (bardziej realny w mini skali).
Jednego tylko mi żal.... Mam tylko resztkę tego kłębka, wiec boje się ze ten idealny blue wystarczy tylko na jeden sweter i muszę wybierać miedzy dziewczynami które praktycznie mają dużo większe prawdopodobieństwo ubierania każdego rodzaju sweterka na sesjach, a facetami, którzy na sesjach pojawiają się bardzo rzadko, z drugiej strony blue pasuje do wielu z nich......
Dylematy, dylematy, dylematy....
Ken's sweater may have its oversize charm, but it's not my charm...
I prefer sweaters, even an oversize one, which have a better resolved neckline. I would also prefer, especially since I have smaller knitting needles, that the weave itself would also be denser (more realistic in a mini scale).
I only regret one thing.... I only have a remnant of this woo, so I'm afraid that this perfect blue will only be enough for one sweater and I have to choose between girls who are practically much more likely to wear every type of sweater on sessions, and guys who appear very rarely. On the other hand, blue suits many of them......
Dilemmas, dilemmas, dilemmas...
I prefer sweaters, even an oversize one, which have a better resolved neckline. I would also prefer, especially since I have smaller knitting needles, that the weave itself would also be denser (more realistic in a mini scale).
I only regret one thing.... I only have a remnant of this woo, so I'm afraid that this perfect blue will only be enough for one sweater and I have to choose between girls who are practically much more likely to wear every type of sweater on sessions, and guys who appear very rarely. On the other hand, blue suits many of them......
Dilemmas, dilemmas, dilemmas...
Ach co mi się udało na sesji :)
Męskie spodnie w kratę 😁😎😗. Ale im poświęcę osobny wpis :)
Męskie spodnie w kratę 😁😎😗. Ale im poświęcę osobny wpis :)
Ah, what went perfect :)
Men's plaid pants 😁😎😗. But I will dedicate a separate post to them :)
Men's plaid pants 😁😎😗. But I will dedicate a separate post to them :)
Śliczna z nich para!
OdpowiedzUsuńCudne te ciuchy, szkoda, że niektóre w koszu zakończyły swój żywot...
to nic że skończyły w smieciach... dziś mogę powiedzieć z czystym sumieniem że ich koniec stał się inspiracją do czegoś nowego, fajnego i świeżego :) więcej detali wkrótce.
Usuń