poniedziałek, 19 lutego 2018

wiosennie

Znów krótko - czyli dokładnie proporcjonalnie do czasu trwania weekendów.
Bo od dłuższego czasu wydaje mi się że po prostu gdzieś mi przemykają przez palce......
Nie wiem czy to już ten wiek,  czy stres, którego nie potrafię się pozbyć od dłuższego czasu, czy zimowa depresja spowodowana absolutnym brakiem dziennego czasu, moje bałaganiarstwo czy tysiące innych powodów. Natomiast wiem, że jestem wiecznie zmęczona......
I choć właściwie weekend się jeszcze nie skończył ja już marzę o następnym......

Again short - exactly in proportion to the lenght of the weekends.Because for a long time it seems to me that they just sneak through my fingers somehow ......I do not know if this is my old age, stress that I can not get rid of for a long time, or winter depression caused by the absolute lack of daytime, my disorder or thousands of other reasons. However, I know that I am eternally tired ......And even the weekend is not over yet, I am already dreaming about the next one ......

Zżera mnie poczucie winy że prawie nic w ten weekend nie zrobiłam. Bo miałam dokończyć kilka ubranek które leżą na ręczne wykończenie od przynajmniej kilku miesięcy.... I gdybym je dokończyła, trafiłyby na lalę, na sesję, czy jeszcze wcześniej na chwilę do pudełka i temat byłby zamknięty. A tak leżą w szufladzie jak wielki wyrzut sumienia, który próbuje ukryć pod kolejnymi niedokończonymi zadaniami, generując wielki bałagan, który muszę od nowa i od nowa układać przynajmniej raz w miesiącu  marnując te chwile wolnego czasu na ich dokończenie. Takie samonapędzająca się spirala absurdu.....

I feel guilty that I didn't do anything this weekend. Because I had to finish a few clothes that needs to be hand-finished for at least a few months .... And if I would do it, they would been worn on the doll, photographed,  and the topic would be closed. But now they lie in a drawer like a great remorse, which I try to hide under the next unfinished tasks, generating a great mess, which I have to re-create and at least once a month wasting my free time to clean it instead of finish it. Such a self-propelling spiral of absurdity .....

Miałam dokończyć nową dioramę, która coraz bardziej wydaje mi się zbytecznym marnowaniem czasu, bo do tej pory na siedem-osiem stworzonych dioram, użyłam ich raz lub dwa......
Miałam odpocząć, zregenerować się i nabrać siły na nowe projekty - w zeszłym tygodniu kupiłam kilka materiałów i pomyślałam że fajnie byłoby coś z nich uszyć (jest taki okropnie drogi kawałeczek kratki, która będzie genialnymi portkami), ale jak tu odpoczywać i się relaksować, kiedy tyle rzeczy czeka na dokończenie......
A żeby tego było jeszcze mało, cały weekend czuję się fatalnie........ tak, bycie kobietą to pasmo niekończących się przyjemności i przywilejów których faceci nie doświadczy nigdy w życiu, a co dopiero każdego miesiąca..........

I wanted to finish the new diorama, which  seems to be an unnecessary waste of time, because so far I have made seven or eight dioramas, and I used them once or twice ......
I had to rest, regenerate and gain strength for new projects - last week I bought a few materials and thought that it would be nice to sew something (there is such a terribly expensive piece of fbrics, which will be brilliant for shorts), but how to rest and relax when
there are so many things to be finish ......And, like all of this was not enough, the whole weekend I feel terrible ........ yes, being a woman is a  endless pleasures and privileges which guys will never experience in life, and defenetelly not every month ......

Więc krótko i nie na temat pogody, bo zimy mam po dziurki w nosie........ (a ten tydzień ma jeszcze przynieść - 17 stopni).
Daję Wam dzisiaj słońce, zielenie, beże, Faith i odrobine optymizmu. Bo po każdej zimie musi nadejść wiosna, życie,  radość i witamina D :)

So short and not according to the weathet, because I already hate this winter........ (and this week can give us - 17 degrees), I'm giving you today sun, green, beiges, Faith and a bit of optimism. Because after each winter, spring, life, joy and vitamin D must come :)

Kolekcja: no name
Modelki: Faith











 




 

No  chciałam napisać tu o niestety nieudanej próbie uszycia frędzlowej spódnicy, ale jak to pisać skoro zdjęcia wyglądają całkiem przyzwoicie... cóż magia zdjęć. oszywiście.....
Naprawdę miało być bogato, w zamszu, seksownie, ciekawie. Materiał w dużym kawałku wyglądał jak zamsz, niestety po pocięciu na frędzle przestało być i zamszowo i na bogato, zrobiło się tandetnie, tanio, niedopasowanie, ALE.....  naprawdę zdjęcia to jakoś ukryły....

Więc milczę.

I wanted to write about, unfortunately, an unsuccessful attempt to create a fringed skirt, but how to write  this if the photos looks quite decent ... well, the magic of photos  of course......
It really was supposed to be rich, , sexy, interesting in a suede. The material in the large piece looked like suede, unfortunately after cutting the tassels it was no longer suede and rich, it became cheesy, cheap, mismatch, BUT ..... really, t's hodded somehow......

So I'm silent

2 komentarze:

  1. Na zdjęciach spódniczka wyszła super, wygląda na zamszową, dobrze skrojoną i prezentuje się super DG

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie miała wyglądać :) Na zamszową i super skrojoną
    Mam to szczęście że aparat czasem działa cuda i samodzielnie podkolorowuje rzeczywistość. Sama byłam zaskoczona jak dobrze to wygląda na zdjęciach.....
    Szkoda że życie wygląda gorzej :(

    OdpowiedzUsuń