niedziela, 30 marca 2014

WIP czyli praca w toku

Coraz bardziej zakochuję się w Ani...... ale od początku.


Nie uwierzycie na co trafiłam dzisiaj - białe grube skarpetki do szczurków, ogromniaste z pełną ferią kolorów marynarki  z ramionami jak dla graczy rugby, koszule z nadrukami w styli rozpuszczone M&M'sy postanowiłam wytrzeć własną garderobą - krótko mówiąc ohydna moda lat '80 tych w wydaniu Brandona, Brendy, Kelly, Donny, Steve'a i Dylana z Beverly Hills 90210.
Absolutnie nie mogę w tym przypadku powiedzieć o jakiejkolwiek inspiracji dla mojej "B fashion", ale na to nie liczyłam. Myślałam bardziej o sentymentalnych motylkach w brzuchu czy nostalgicznym ukłuciu w sercu za straconymi latami młodości. Nic z tego. Nawet przeuroczy, zawsze prawy, rządny, mądry, inteligentny, ciepły, współczujący, uczuciowy, sympatyczny i czarujący idealny kandydat na partnera życiowego Brandon na chwile jakoś utracił ten czar.
Ale tylko na chwile, bo moment potem zobaczyłam w nim wampirkowego Stefano i już było lepiej :). Obejrzanych przynajmniej kilkakrotnie 5 sezonów Pamiętników Wampirów, a nigdy nie przyszło mi do głowy, kto jest jego pierwowzorem i nie tylko charakterologicznie bo nawet fryzury maja ze sobą coś wspólnego.
Taka niespostrzegawcza gapa ze mnie.....
Na szczęście dla Stefano, żeby nie był taki idealnie słodko-pierdzący jak Brandon dodali mu odrobiny seksownego  Dylana - łącznie z jego porschakiem :) :) :)
Ale nie o tym chciałam pisać.
Nie chciałam również pisać o tym że na skrzyneczkę mailową dostałam informację, ze moja największa i podziwiana idolka od lalkowych ubranek dziś zamieści nową wiosenną kolekcję więc będzie "inspirejszyn". Takie szczęście mnie dzisiaj spotkało.
I wcale nie na tym koniec.....
Korzystam z każdej wolnej chwili, żeby móc coś zszyć (bo szyciem, takie zabawy w kotka i myszkę ,trudno nazwać) kiedy mam moment samotności w domu. Z takich doskoków próbuję kompletować obiecywany od dawna TimeForFun (a przynajmniej tą część którą mogę zszywać białą nitką - bo taką mam w maszynie). W ten sposób zszyłam dzisiaj długą spódnice, którą szybciutko chciałam przymierzyć na jedną z B i zobaczyć, czy chociaż to ten rozmiar. Do ręki wpadła mi Ania  - bez zastanawiania, bez kombinowania - po prostu leżała na pozostałych lalach - naciągnęłam na nią pre-spódnice i.........
Ania, bez butów na koturnach, bez stojaków czy innych stabilizujących podpórek po prostu stanęła prosto na moim łóżku. Nie oddychając, żeby jej zdmuchnąć własnym chuchem oddaliłam się po aparat.
Wróciłam, a ona ciągle trzymała pion.....
Nie zaryzykowałam, więc Ania jest pół toples , ale mogę się do tego nie przyznać i udać, że zorganizowałam sesje w stylu Anji Rubik i jej 25magazine.
Moja Ania z sesji na sesję jest coraz piękniejsza....
I te czarne włosy idealnie pasujące do dołu..... dobrze wiedziała kiedy wejść w moje ręce :)


Nie przedłużając - zapraszam do podziwiania mojej boginki w wydaniu posągowym (oczywiście dla 25 magazine :))


p.s. proszę ignorować te widoczne fastrygi - to wersja "w toku"















5 komentarzy:

  1. No, no spódnica "jak ta lala" chce się napisać - bardzo w moich klimatach. Widzę Anię jeszcze w białym podkoszulku bez rękawków i gotowa, ach ..chciałoby się już lata :)
    Intrygujące te Twoje wstępy Aniu:) swoją drogą to aż trzy Anny wchodzą tu w grę heh
    A.G

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałaś Beverly Hills ?! a to dobre, stare dobre czasy;) no cóż, nie bądź za surowa wtedy te ich ciuchy to był hit, ale fakt z perspektywy czasu budzą już tylko uśmiech politowania to raczej nie była moda za którą ktoś tęskni:) A.G

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak !!! trafiłam na serial na jakimś kanale drama coś tam...
    Dzięki Bogu na te czasy przypadał wielki kryzys rodzinnego budżetu i stać nas było tylko na chińskie T-shirt'y. Ale miałam majętną koleżankę, dla niej niestety :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czytam i oglądam tego bloga to nie wiem co lepsze, trudny wybór: pisanie czy kolekcje???
    Jedno jest pewne, jestem pod ogromnym wrażeniem:)
    Twoja wierna fanka DG

    OdpowiedzUsuń