poniedziałek, 24 marca 2014

Mój pierwszy raz

Blog został założony dla Ani i Darii, moich nieobiektywnych, bezkrytycznych, szczodrych w komplementy i słowa otuchy fanek mojego nowo-starego hobby dla których wysyłanie spamu zdjęciowego moich WIELKICH wypocin kończy się zapychaniem i blokowaniem wiadomości.
Nie wymieniłam tu Elutka, ale jeśli ma możliwość przeglądania tego bloga z innego już wymiaru - to ten blog jest też dla Ciebie :). 


Jakkolwiek niedorzecznie, czy nieprawdopodobnie zabrzmi to w mojej sytuacji, ale ostatnio nie mam czasu na moje lalkowe "Project Runway".
Zmieniły się okoliczności geograficzno-polityczno-gospodarcze :( :( :( :(
Akurat teraz, gdy do domu zawitał overlock skończyły się moje wolne nocki, w czasie których powstawały moje projekty... Co gorsza - będzie tak przez przynajmniej najbliższe pół roku (to wersja najbardziej optymistyczna).
W zasadzie to mam teraz wolne (????) godzinkę, półtora co 4 dni pomiędzy 12:30-a 14:00 a w tym czasie trzeba jeszcze wyczarować obiadek i ogarnąć kuchnie do stanu sprzed używania...
No tak jednym słowem katastrofa.


Jest mi smutno, tym bardziej, że:
a) dwa tygodnie temu wpadłam na pomysł jak szybko, łatwo, przyjemnie i przynajmniej prowizorycznie profesjonalnie wszywać kieszonki do spodni,





b) tydzień temu, po wielomiesięcznych i nieudanych próbach uszycia czterech sztuk płaszczy i trzech marynarek na podszewce - oczywiście wszystko trafiło do kosza- w końcu wymyśliłam co i w jakiej kolejności uszyć żeby wszystko do siebie pasowało a podszeweczka była wszyta na tyle elegancko, żeby bez wstydu moje Barbiowe mogły wywijać rękawy swoich kreacji.
Z tym wymyślaniem to sama zasada chyba nie jest zła, gorzej wyszło z wykonaniem - jak zwykle. Chcąc wykorzystać te wolne godzinki podpaliłam się i od razu wycięłam dwa komplety i oba szyłam równolegle. Efekt końcowy, mówiąc delikatnie, w obu przypadkach powalił mnie na kolana (niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu ) i zdecydowanie  podciął poważnie skrzydła. Na dodatek zmarnowałam materiał, którego miałam malutko a który prawie pół roku czekał na pomysł na siebie i był genialny dla mnie na taką marynareczke - w końcu spodnie do nich są prawie gotowe.
:/  :/  :/  :/




Więc na tą chwile skrzydła są klapnięte.







3 komentarze:

  1. Wcześniej nie było możliwości aby to napisać: dziękuję za dedykację, cieplej na sercu się zrobiło :)
    I .. TAK TRZYMAĆ! Blog to super pomysł:))
    A.G

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wiem ze czasem marudzę, ale o ile ciapasta marynarka jeszcze ujdzie, to kraciasta była tylko do wyrzucenia. Będę musiała się jeszcze sporo namęczyć zanim wyjdzie mi coś porządnego (a minęło już 7 latek :)

      Usuń