niedziela, 4 września 2016

Fiolet

No proszę,
ledwie "wrzesień" pojawił się w kalendarzu a już cały dzień leje, leje, leje i leje.
Jeszcze wczoraj mknęłam rowerkiem w krótkich szortach i koszulce po lesie, a dziś nie dość ze zmokłam to jeszcze zmarzłam przesadzając jeden kwiatek na balkonie.
Jeśli kogoś to obchodzi, to kategorycznie, absolutnie i totalnie nie zgadzam się na przyjście jesieni tego roku. No przynajmniej nie tak szybko !!! Na Boga !!!
Na szczęście, co nawet mnie zaskoczyło, okazuje się że mam kilka klimatycznie letnich sesji schowanych głęboko w galerii. Jakaż to wielka niespodzianka, zwarzywszy na pogodę za oknem.
Mało tego, mam taki wybór że zastanawiałam się nawet co wybrać.
Jakież to fantastyczne uczucie móc siebie jeszcze w tym wieku zaskoczyć :) 

Well well,
"September" barely appeared in the calendar, and is raining, raining, raining and raining whole day.
Just yesterday I was cycling in short shorts and a T-shirt, and today not only got wet but also cold exaggeration one flower on the balcony.
If anyone cares, categorically, absolutely and totally I do not agree with the autumn. Well, at least not so soon !!! For God's sake !!!
Fortunately, what even surprised me, it turns out, that I have some summer session hidden deep in the gallery. What a great surprise.
What is more, I have so many photos that I wondered even which to choose.
What a fantastic feeling, especially in my age, to surprise  myself :)


Mógł być staniczek, mogła być pizza, nawet ławka i trawka ale ja zdecydowałam się na..... wrzosy.
Bo choć śmierdzą mi okrutnie, bo choć w ogóle nie działają na komary, choć strasznie szybko usychają to jednak świetnie skomponowały się z Dianą. Diany tak dawno nie było na blogu, no i przez robienie dzisiaj lalkowych świeczek (ale to tym już wkrótce) poczułam jakąś taką słabość i niewyjaśnioną solidarność z tym kolorem. To co? Przenosimy się w nieco piękniejszy klimat niż to co za oknem?

We could have a bra, could have a pizza, even the bench and grass but I decided on ..... heathers.
Even though it stinks terribly, although, in general, it's not working on mosquitoes, altthough  it wither  quickly, it composed to
Diana amazingly. Also Diana was not apearing here for a long time, and doing today doll's candles
(but about this I will write soon), I felt some kind of weakness and unexplained solidarity with this color. So what? Are we moving in a slightly more beautiful atmosphere ?

Kolekcja: no name
Modelki: Diana






 




 
Bluzeczka to moje pierwsze poważne podejście do tematy szyfonu. Czy mi wyszło? Nie wiem co Wy sądzicie na ten temat, moim skromny zdaniem nie była to porażka, ale też nie mogę powiedzieć że zwycięsko wyszłam z tej potyczki. Bluzeczka jest po prostu średnia z naciskiem na średnio - średnia. Ale ponieważ to kompletna odmiana od wiecznie tu panujących trykotów i bawełny nie jest tak źle. A jeżeli zgłębię pozytywnie temat poważniej to przynajmniej wierzę że jest sporo szansy na coś ciekawego w przyszłości. A na pewni coś nowego i nieco odświeżającego.
Spódniczkę chyba już znacie, więc nie ma się co rozpisywać.

Ogólnie można powiedzieć że nie jest źle, a przynajmniej mi, w ten deszczowy wieczór, całkiem przyjemnie się to oglądało. A Diana zaliczyła całkiem przyjemną sesję  :)

Blouse is my first serious approach to the "chiffon" topics. Did I make it? I do not know what you think about it, in my humble opinion, it was not a failure, but I also cann't say, that I won the battle. Blouse is just average with an emphasis on the average - average. But since it's a complete change from omnipresent cotton, it is not so bad. And at least I believe, there is a chance to make something interesting interesting in the future. And for sure, it's something new and somehow refreshing.
Skirt probably you already know, so there is nothing to say.


Generally, I can say that is not bad, at least to me, and it wasnice to watched in this rainy evening. And for Diana it's another good  session :)


5 komentarzy:

  1. Bluzka bardzo fajnie wyszła. Nie do konca wiem czy pasuje mi jej zestawienie akurat z ta genialna zresztą spódnicą. Ja zestawiłabym ja z ołówkowa spódnicą trochę na biurowo. Tak czy inaczej przyjemnie to się ogląda. Tak dawno jej nie widziałam, że zapomniałam jaka ona tleniona:) DG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Platyna jak nic :) i za ten kolor ją lubię :)
      Poszukam czegoś ołówkowego i zestawimy ja raz jeszcze :)

      Usuń
  2. Ok szczerze bluzka mi się nie za bardzo podoba, dlatego napisze co mi się podoba, bo w tej sesji mi na bluzka na większości zdjęciach zupełnie nie przeszkadza;)(bo na niektórych wygląda jak zbroja)Wrzosy jakoś tak wybitnie kojarzą mi się z prostotą i niewymuszonym naturalnym pięknem, a te tu są po prostu zjawiskowe,że właśnie bawełniany top, bardziej by mi tu pasował. ALE TE WRZOSY, TO ŚWIATŁO TA "BIAŁA" DIANA W KONTRAŚCIE SĄ PO PROSTU CUDNE!!ZBLIŻENIA Z PRZYTULAJĄCĄ SIĘ DO KWIATÓW DIANA NO WOW!!A TA SPÓDNICZKA JEST IDEALNIE W TYM KLIMACIE...ag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ba !!! i ani grama photoshopa. W takim razie skoro góra ma przyjść raz jeszcze z ołówkową górą, postaram się przd jesienią zestawić jeszcze bawełnę z wrzosami (choć już nic nie obiecuję :)

      Usuń
  3. Ha ha fajnie, że mamy zupełnie inne spojrzenia i różne koncepcje nam się podobają. DG

    OdpowiedzUsuń