Czuję że jednak byłoby to trochę nie fair w stosunku i do Was i do mnie samej.
Nie mam na nic czasu, nie jestem w stanie się po ludzku ogarnąć. Już na tygodnie można liczyć czas kiedy wracam z pracy i padam na twarz.
Nie charuję w pracy ponad własne siły. W zasadzie siedzę sobie przy biureczku, w bardzo wygodnym fotelu, czasem bardziej mądrym, czasem zupełnie głupowatym wzrokiem wpatruję się w monitor. Tyle z mojej pracy. A w domu padam.
In short, becasue I can't find ime😁 I basically said everything in the title. I could just add a few photos and the post is ready. Everything explained, everything clear.
I feel like that would be a bit unfair to you and me.
I don't have time for anything, I can't handle myself humanly. You can count the time when I come home from work and fall on my face for weeks.
I don't overwork myself at work. Basically, I'm sitting at my desk, in a very comfortable armchair, sometimes with a smarter, sometimes completely stupid look at the monitor. So much for my work. And I'm falling at home.
Zganiam to wszystko na zimową depresję. Zganiam to wszystko na kolegów, bo nic nie męczy tak bardzo jak obcowanie z głupotą, dzień w dzień, zakraszaną dodatkowo męską dumą i męskim, nadmuchanym do granic możliwości ego.
Jestem osobą którą wymaga od siebie trochę więcej niż przeciętność, ale wymagam też tego od innych... a to bywa bardzo rozczarowujące. No to się spalam. Jak zapałka, albo 100 zapałek jednocześnie.
I blame winter depression for it. I blame my coleagues for it, because nothing is as tiring as communing with stupidity, day after day, additionally enriched with male pride and male ego, inflated to the limit.
I am a person who demands a little more from myself than average, but I also demand the same from others ... and this can be very disappointing. Well, I' murging up. Like a match, or 100 matches at once.
Jednak.
Mamy już maj, zimowa depresja powinna się w końcu schować wreszcie za słońcem, które w końcu i do nas drogę znajdzie.
Ludzkiej głupoty nie wyplenię, tutaj się nic nie zmieni.
Ale mogę zmienić coś, na co wpływ mam - kupiłam tablecik. Wspominałam Wam wielokrotnie że mój laptop użyczam prawie codziennie i jest to dla mnie priorytet, dlatego postanowiłam zrobić sobie prezent i mieć dodatkowo tablet. Będę mogła pisać posty latem, na foteliku w pełnym słońcu.
However.
It's already May, the winter depression should finally hide behind the sun, which will finally find its way to us.
I will not eradicate human stupidity, nothing will change here.
But Ican change, what I'm able to change - I've bought a tablet. I have mentioned to you many times that I'm lending my laptop almost every day and it is a priority for me, so I decided to make myself a gift and have a new tablet. I will be able to write posts in the summer, on a car seat in full sun.
No i trochę wpadłam z drucianymi robótkami. Jestem w trakcie robienia kilku wiosennych półgolfów. Przez chwilę pomyślałam że zrobię rozdawanko z okazji osiągnięcia 100 obserwatorów na Insta. Ale kiedy szklany sufit został już prawie przebity już nie myślę że to taki dobry pomysł. Instagramowy PR nie jest dla mnie.
And I doce into knittin. I'm in the process of doing some spring turtlenecks. For a moment I thought I'd do a giveaway to celebrate reaching 100 followers on Insta. But when the glass ceiling is almost broken, I don't think it's such a good idea anymore. Instagram PR is not for me.
Ale nie będzie dziś o sweterkach. Dziś zaczynam kampanię moich zeszłorocznych staniczków, w których byłam taka dumna rok temu, ale po 365 dniach ich czar jakoś się ulotnił ...
Nie jest źle, bo jeszcze jesteście skłonni pomyśleć że moje staniczki, moim zadaniem, są na dzień dzisiejszy porażką. Jest dobrze. Jest OK. Jest przyzwoicie. Po prostu nie ma tylko WIELKIEGO szału.
But no turtleneck today. Today I am starting the campaign of my last year's bras, bras I was so proud of a year ago, but after 365 days their charm somehow evaporated ...
It's not bad, because you can think that my bras, my job, are a failure today. It's good. It's ok. It's decent. There's just no BIG WOW.
Zaczynam od sportowego staniczka w kolorze kawy z mlekiem.
Prosty, gładki, jedyną ozdobą są kolorowe szwy na gumce. Wszystko szyte ręcznie.
Ale to nic. Wcale mi to nie przeszkadza. Szwy owszem, nie są idealne, ale w miarę proste.
I start with a coffee-and-milk sports bra.
Simple, smooth, the only decoration is colored seams on the elastic. All sewn by hand.
But it's not a problem.. It doesn't bother me at all. The seams are not perfect, but they are fairly straight.
Zdjęcia powstały w zeszłym roku. Na potrzeby instagram'owego wpisu stworzyłam stylizacje do tematu "coachella" ...
Tak postało 5 stylizacji.
To zupełnie nie moje klimaty, to nie moja bajka. Nie czuję tego stylu, nie czuję się w nim komfortowo. Czy w ogóle mogłam złapać ten klimat?
Nie wiem.
Jest trochę golizny, stanik na wierzchu, kapelusz (oryginalny od Mattela) i kozaki. I sexi spódniczka. Na pewno nie jest to najbardziej oryginalny czy innowacyjny pomysł na stylizację, ale nie miało być oryginalnie. Strój miał być oczywisty.
The photos were taken last year. For the needs of the instagram post, I created "coachella" stylizations ...
This is how 5 sets of cothes were created.
It's not my vibe at all, it's not my story. I don't feel this style, I don't feel comfortable in it. Could I have caught that vibe at all?
I don't know.
There is some nudity, a bra on top, a hat (original from Mattel) and boots. And a sexy skirt. It's certainly not the most original or innovative styling idea, but it wasn't supposed to be original. The outfit was supposed to be obvious.