Dawno dawno dawno temu, za górami, za lasami, przed przeklętym koronavisusem kiedy nikomu nie przyszłoby nawet do głowy że lockdown pozamyka restauracje, kina i sklepy materiałowe, udawało mi się kupować różne perełki do mojego lalkowego światka.
A potem one sobie leżały, leżały i leżały. Prawda jest taka że nie miałam ich z czym połączyć. Bo całe życie szukam materiałów o fajnych nadrukach, przecież lalkowa skala narzuca spore ograniczenia, a cały czas ignoruje materiały jednobarwne.
I aż trudno w to uwierzyć, ale do dnia dzisiejszego moje lale mają UWAGA - aż jedną sztukę czarnego T-shirtu. Samej mi w to trudno uwierzyć.
Wracając jednak do moich indiańskich leginsów. Kiedy zupełnie nie miałam na nie pomysłu - i - nawet bez premiery na blogu zaczęłam się poważnie zastanawiać nad ich wyrzuceniem /oddaniem dzieciom, aż do momentu kiedy zrobiłam na drutach kolejny sweter.
I zestaw z leginsami zrobił się sam :)
Niektóre z tych perełek były strzałem w dziesiątkę, niektóre nieudanym wybuchem, ale zdarzyły się też perełki ze strzałem z opóźnionym zapłonem.
I dzisiaj taka opóźniona bomba perłowa.
I dzisiaj taka opóźniona bomba perłowa.
Once upon a time, far, far, far away, beyond the mountains and forests, before the cursed coronavisus, when no one would even think about lockdown, closed restaurants, shops and cinemas, I managed to buy various pearls for my doll world.
Some of these pearls hit the spot, some were failed bangs, but some of them are delayed hit.
And todya we have this delayed hit.
Wypatrzyłam z 5 lat temu w H&M letnią bluzeczkę na ramiączkach. Była w przecenie po 10 zł. To rzeczywiście jedna z najniższych cen jakie można zapłacić w sieciówce za ubranie, ale zważywszy na minimalną ilość zużytego materiału i tak nie była to wyjątkowa okazja cenowa. Za to była to okazja nadrukowa. Indiańsko-etniczny wzór częściowo pastelowy ,częściowo w mocnych kolorach. Od ręki go pocięłam i w całości wykorzystałam do ubranek. A ponieważ było to bardzo, bardzo, bardzo dawno, pamiętam że z części pastelowej powstały:
-leginsy
-body
-sukienka
a z części z mocnymi kolorami powstała para leginsów.
-leginsy
-body
-sukienka
a z części z mocnymi kolorami powstała para leginsów.
At H&M, 5 years ago, I have found tank. It was on sale at PLN 10. This was indeed one of the lowest prices that can be paid in this store, but considering the minimum material usage for this piece of clothes, it was not an exceptional price deal. But it was a printing opportunity. An Indian-ethnic pattern, partly in pastel, partly in strong colors. I cut it straight away and used it for clothes. And because it was a long, long, long time ago, I remember that from the pastel part I have made:
-leggings
-body
-dress
and a pair of leggings was made of the strong colored piece.
I aż trudno w to uwierzyć, ale do dnia dzisiejszego moje lale mają UWAGA - aż jedną sztukę czarnego T-shirtu. Samej mi w to trudno uwierzyć.
Wracając jednak do moich indiańskich leginsów. Kiedy zupełnie nie miałam na nie pomysłu - i - nawet bez premiery na blogu zaczęłam się poważnie zastanawiać nad ich wyrzuceniem /oddaniem dzieciom, aż do momentu kiedy zrobiłam na drutach kolejny sweter.
I zestaw z leginsami zrobił się sam :)
A w tle sesji kolejny, wycięty przez Państwo Polskie las :/
And then they just kept lying, lying and lying. The truth is, I had idea how to pair them with top. Because all my life I have been looking for materials with cool prints, the doll's scale imposes a lot of restrictions, and all this time I'm ignoring single-color materials.
It's hard to believe, but to this day my dolls have A NOTE - only one piece of black T-shirt. I find it hard to believe in it, even for myself.
But back to my Indian leggings. When I had no idea what to do with them, and I started to seriously think about throwing them out/giving them to the children - even without their premiere on the blog, I knitted another sweater.
And the set did it itself :)
In the background another forest cutted down by the Polish State :/